Łukasz Maziewski
Łukasz Maziewski| 
aktualizacja 

Dywizjon S-400 pod Mińskiem. Białoruś wciąż jest zagrożeniem

W środę (14.06.2023) w południe ogłoszona została gotowość operacyjna zestawów przeciwlotniczych S-400 na Białorusi. Pod koniec maja, kiedy NATO szykowało się do ćwiczeń BALTOPS, Rosjanie zadecydowali o umieszczeniu tej broni u naszego wschodniego sąsiada. Informacje, jakie docierają w tej sprawie, mogą budzić niepokój.

Dywizjon S-400 pod Mińskiem. Białoruś wciąż jest zagrożeniem
Wyrzutnia pocisków przeciwlotniczych S-400 (domena publiczna)

Informacja w tej sprawie pojawiała się w w mediach, także polskich. Podawała ją m.in. Polska Agencja Prasowa, pisząc o "zestawie". Tymczasem, według ustaleń portalu o2.pl, bazujących na źródłach zbliżonych do NATO, jest to cały dywizjon.

To problem, i to poważny, dla Polski, Ukrainy oraz krajów bałtyckich. S-400 to jeden z najbardziej nowoczesnych rosyjskich systemów uzbrojenia. Używa różnych wersji pocisków. Ich zasięg waha się od 40 do nawet 380 km. Należy jednak zaznaczyć, że zależy to od warunków i zasięgu zastosowanych radarów.

Skład dywizjonu zależy od jego konfiguracji, ale możemy przyjąć, że liczy on od 8 do 12 wyrzutni z różnymi typami rakiet. To bardzo zła wiadomość, bo pokazuje, jak szybko powinniśmy budować skuteczny system obrony powietrznej (op) - mówi o2.pl płk Jerzy Pałubiak, były szef Wojsk Obrony Przeciwlotniczej Wojsk Lądowych.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Jeden rozkaz Putina. Wojsko postawiono w stan gotowości bojowej

Dodatkowo, w środę dywizjon ma być w pełnej gotowości bojowej. Oznacza to, że będzie on zintegrowany z systemami białoruskimi i sprawny, w gotowości do podjęcia działań bojowych. A to kolejna zła wiadomość.

Zaniepokojenie wzbudza to także u byłego szefa obrony powietrznej z Dowództwa Operacyjnego płk. rez. dr. Roberta Stachurskiego. Ekspert ds. bezpieczeństwa partii Nowa Demokracja TAK mówi, że to system, który ma dużą wartość bojową. Nie bez powodu Rosjanie planowali mieć do 12 pułków, po trzy dywizjony każdy, takich wyrzutni.

Spekuluje on, że uaktywnienie dywizjonu na Białorusi może wiązać się ze strachem przed kontrofensywą ukraińską. Być może Białorusini (i Rosjanie) obawiają się, że lotniska będą w zasięgu ukraińskich wyrzutni HIMARS.

Ale – choć to ryzykowna teza – może boją się jakiegoś ruchu ze strony NATO? Taki dywizjon to naprawdę pokaźna siła, która już może namieszać. Stacje radiolokacyjne wyrzutni mogą namierzać, według źródeł, nawet do 6 celów jednocześnie. Teoretycznie mogą zwalczać także cele o małej powierzchni odbicia, czyli – w założeniu – samolotów stealth - mówi o2.pl oficer.

Gorzej, że - jak widać na schematycznej mapce powyżej - w zasięgu systemu jest także duża część krajów sąsiadujących z Białorusią. Litwa, Łotwa i Ukraina. Oraz pokaźny kawał Polski. Czy mielibyśmy możliwość przeciwdziałania takim zestawom jako Polska? - pytamy płk Stachurskiego.

Żadnej. Mamy Newy, Osy, Kuby i to w zasadzie wszystko. Te Patrioty, o których mówi min. Błaszczak, na razie służą szkoleniom i nie sądzę, by były włączone do naszego systemu obrony powietrznej. W pewnym sensie jesteśmy bezbronni - mówi były szef obrony powietrznej.

Uwaga, problem!

Wskazuje on także pewną istotną dla bezpieczeństwa naszego kraju sprawę. Zgodnie z aktualnie obowiązującą ustawą z dnia 12 października 1990 r. o ochronie granicy państwowej, wojsko może przeciwdziałać tylko w stosunku do obcych wojskowych statków powietrznych, które przekroczyły granicę państwową i wykonują lot w przestrzeni powietrznej RP bez zezwolenia lub niezgodnie z warunkami zezwolenia, oraz do obcych cywilnych statków powietrznych, które po przekroczeniu granicy państwowej w przestrzeni powietrznej RP nie stosują się do wezwań państwowego organu zarządzania ruchem lotniczym, nie posiadają żadnych osób na pokładzie lub na pokładzie znajdują się wyłącznie osoby zamierzające użyć tego statku powietrznego, jako środka ataku o charakterze terrorystycznym.

Przytoczona ustawa oraz pozostałe akty prawne i wynikające z nich regulacje ministerstwa obrony nie dają naszej armii możliwości przeciwdziałania w stosunku do innych kategorii statków powietrznych. O co chodzi w tym zawile brzmiącym zapisie? Np. o polskie i obce statki powietrzne, polskie jednostki cywilne, startujące z lotnisk na terenie Polski i wykonujące lot w polskiej przestrzeni powietrznej. Innymi słowy, nie można np. zestrzelić polskiego samolotu, który zostałby porwany i leciał w stronę miasta, przy podejrzeniu, że chce się rozbić jak przy ataku na World Trade Center.

Ustawa nie zezwala na użycie środków obrony przeciwlotniczej, wchodzących w skład systemu obrony powietrznej (op), ponieważ brak zapisów w tym zakresie. W trybie natychmiastowym należy dokonać nowelizacji ustawy o ochronie granicy państwowej poprzez określenie, czym jest i jak działa system OP RP. Należy określić, w jaki sposób należy przeciwdziałać do różnych kategorii środków napadu powietrznego (ŚNP) w czasie pokoju i kryzysu.

Nowa Demokracja Tak, jako partia postrzegająca bezpieczeństwo ponad podziałami, zaproponowała rozpoczęcie prac nad nowelizacją, jednak żadna partia nie zareagowała na ten pomysł. Nowelizacja jest potrzebna, aby Dowódca Operacyjny RSZ ani inny żołnierz pełniący służbę w systemie OP nie musiał zastanawiać się nad tym, czy może użyć uzbrojenia w obronie RP - kończy płk Stachurski.

Łukasz Maziewski, dziennikarz o2.pl

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić