Fekalia i libacje na placu Szembeka. Mieszkańcy żądają zmian
Mieszkańcy warszawskiej Pragi - Południe narzekają, że na placu Szembeka dochodzi do bardzo nieprzyjemnych scen. Libacje alkoholowe, awantury, a nawet fekalia i wymiociny są na porządku dziennym. Władze dzielnicy zorganizowały spotkanie, jednak na szybkie zmiany nie ma co liczyć.
Władze Pragi-Południe zorganizowały spotkanie w sprawie placu Szembeka. Jak relacjonuje Gazeta Wyborcza, dochodzi tam do libacji osób w kryzysie bezdomności, są też agresywne osoby biegające z nożami i nie tylko.
- Wiemy, że nie podoba się to mieszkańcom, ale nie zawsze mamy podstawy do interwencji, nie możemy tam być przez całą dobę. Musimy działać na podstawie prawa - mówił na spotkaniu Janusz Bieńko ze straży miejskiej. - Mamy brodzić w fekaliach, chodzić po petach i wymiocinach i to ma być prawo?! Plac Szembeka to hańba dla dzielnicy - krzyczała mieszkanka cytowany przez Gazetę Wyborczą.
W Warszawie powstanie nowa hala. "Najwyższy czas"
Jak dodaje "Wyborcza", od sierpnia do października na placu Szembeka było 180 interwencji, wylegitymowali 160 osób i wystawili ponad 60 mandatów i pouczeń.
Mieszkańcy podnosili, że pod sklepem monopolowym na placu Szembeka jest "nieformalny klub menelsko-pijacki". Nie działają interwencje policji. Ludzie rezygnują z zakupów mieszkań w okolicy.
Główny problem Szembeka to sklepy całodobowe z alkoholem. Tam jest bardzo tani alkohol. Potem sikają, wszystko cuchnie. Tu jest jak na dawnej Brzeskiej - mówiła jedna z mieszkanek.
- Nie sądzę, by te osoby nabywały go w tym sklepie. Myślę, że mają tańsze źródła. Według mnie wszystko zaczęło się, gdy w 2019 roku otworzyliśmy przy Grochowskiej punkt pomocy dla osób w kryzysie bezdomności. Wtedy te osoby zaczęły przesiadywać na placu. Ale czy pozbycie się alkoholu pomoże? Przekonamy się zapewne w czerwcu - cytuje wypowiedź burmistrza dzielnicy Tomasza Kucharskiego.
- Na Szembeku są już nie tylko bezdomni i pijacy. Ostatnio pojawiły się też grupy dobrze zbudowanych osiłków, którzy się kręcą po placu. Wczoraj pili przy śmietniku na przystanku na Chłopickiego. Moje dziecko się bało i wróciło do domu - relacjonowała kolejna mieszkanka.
Mieszkańcy proponowali rozwiązanie, które mogłyby utrudnić bezdomnym spanie na ławkach. To m.in. dobudowie barierek i poręczy. Inni wprost żądali aresztu w przypadku kilkukrotnego spisania przez służby.