Łukasz Maziewski
Łukasz Maziewski| 
aktualizacja 

Głośno o polskich czołgach. Wiemy, gdzie trafią Leopardy

Ukraina walczy, Polska się zbroi. Te dwie sprawy są ze sobą silnie skorelowane. Od kilku dni trwają bowiem dyskusje o kolejnym dozbrojeniu wojsk ukraińskich, a w centrum uwagi znalazły się polskie czołgi Leopard. Dowództwo Generalne ujawniło, gdzie trafią.

Głośno o polskich czołgach. Wiemy, gdzie trafią Leopardy
Wiemy, gdzie trafią polskie Leopardy. Gen. Mieczysław Gocuł krytycznie ocenia pomysł przekazania ich Ukrainie (Getty images)

Kilka dni temu minister obrony Mariusz Błaszczak zapowiedział, że w okolice Warszawy trafią nowe czołgi. Chodzi o 1. Warszawską Brygadę Pancerną w Wesołej (1. WBPanc). Brygada dostanie pozyskane z USA czołgi Abrams. A co ze stacjonującymi w niej Leopardami?

Pytanie to jest całkiem zasadne. "The Wall Street Journal" pisał w ubiegłym tygodniu, że Polska może przekazać pewną liczbę swoich Leopardów na rzecz walczącej Ukrainy. Potrzeby kraju są bardzo duże. Z Rosji dochodzą słuchy o mobilizacji, a w Donbasie toczą się ciężkie walki.

Jak już napisano, minister Błaszczak zapowiedział, że do 1. WBPanc trafią Abramsy. Zwróciliśmy się z pytaniami do Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych (DGRSZ), co stanie się z Leopardami.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Rosyjski żołnierz poddał się i oddał czołg. Gen. Pacek: To już nie są incydenty

Brygada odpowiada: Giżycko i Żagań

W odpowiedzi DGRSZ poinformowało, że Leopardy nie ruszą jednak za granicę. Mają trafić do dwóch innych jednostek Wojska Polskiego. Konkretnie - na Mazury i na Dolny Śląsk. Czyli tam, skąd przyjechały do Wesołej po decyzji ówczesnego ministra obrony Antoniego Macierewicza.

Po przyjęciu przez bataliony czołgów z 1. WBPanc w Wesołej czołgów ABRAMS, czołgi Leopard 2A5/2PL trafią docelowo do 34. Brygady Kawalerii Pancernej w Żaganiu. Czołgi z jednego batalionu wcześniej przez kilka lat będą eksploatowane w 15. Brygadzie Zmechanizowanej (Orzysz), natomiast z drugiego batalionu trafią bezpośrednio do 34. Brygady Kawalerii Pancernej - brzmi odpowiedź DGRSZ.

Przez kilka lat pobytu Leopardów w Wesołej stworzono dla nich infrastrukturę, np. garaże. Wojsko przekonuje, że będą one przydatne do użytkowania także przez Abramsy. Oprócz tego w Wesołej powstaje także wielostanowiskowa hala remontowa do realizacji obsług i napraw. To istotne ponieważ logistyka i właściwy serwis to klucz do sprawności maszyn.

Całe zaplecze serwisowo-logistyczne Leopardów istniejące w Wesołej będzie wykorzystywane do końca czasu ich eksploatacji w 1. WBPanc. Następnie jednostki, które otrzymają czołgi Leopard 2, dostaną także niezbędne środki materiałowo-techniczne. Tak utrzymuje DGRSZ.

Powinno to zamknąć dyskusję, ale tak nie jest. W poniedziałek prezydencki minister Jakub Kumoch powiedział, że Polska może jednak przekazać Ukrainie Leopardy. A konkretnie 10 sztuk, aby "dać przykład" innym krajom europejskim. Z której jednostki i w jakiej wersji (najstarsze maszyny typu 2A4, nowsze 2A5 czy też zmodernizowane Leopardy 2PL) - tego Kumoch nie wyjaśnił. Obecnie Leopardy użytkowane są tylko w dwóch brygadach Wojska Polskiego: 1. z Wesołej i 10. ze Świętoszowa. Według nieoficjalnych informacji ok. 80 Leopardów świętoszowskich Leo 2A4 jest obecnie w modernizacji w zakładach Bumar-Łabędy.

Zdolności, części, amunicja

Rodzi się jednak inne pytanie - o zdolności obronne Polski. Czy przekazanie takiej liczby czołgów "liniowych" (nie, jak było w przypadku T-72, z rezerwy sprzętowej) nie uczyniłoby wyłomu w naszym systemie obrony kraju? Zapytaliśmy o to byłego Szefa Sztabu Generalnego gen. rez. Mieczysława Gocuła. Ten wskazuje trzy aspekty tego zagadnienia.

Pierwszy jest prawny. Przy zakupach sprzętu specjalnego, wojskowego, wymagany jest certyfikat end-user, końcowego użytkownika. I zapewne przy zakupie czołgów z Niemiec wystawiliśmy im taki certyfikat. Dlatego wymagałoby to zwrócenia się z prośbą do strony niemieckiej, aby wyraziła zgodę na "przeniesienie certyfikatu" na Siły Zbrojne Ukrainy. Drugi aspekt to aspekt praktyczny: nie produkujemy amunicji ani części zamiennych do Leopardów, które byłyby potrzebne Ukraińcom. Nie wiem czy zakłady w Poznaniu posiadły zdolność przeglądów maszyn do poziomu szóstego – OF-6, więc tu również współpraca z Niemcami byłaby niezbędna. Wreszcie jest jeszcze aspekt szkoleniowy, ale z tym bylibyśmy sobie w stanie poradzić, ponieważ zdolności szkoleniowe posiadamy - mówi gen. Gocuł.

Generał dodaje, że decyzja o przekazaniu Leopardów byłaby słuszna z punktu widzenia interesów bezpieczeństwa państwa pod jednym warunkiem. Takim, że NATO zwiększy swoją obecność wojskową na flance wschodniej, także u nas. Ale nie w rozumieniu szkoleniowym lub treningowym, bo nie tego potrzebujemy, ale w zakresie bojowego ekwiwalentu tego, co przekazalibyśmy Ukrainie. Czyli wojsk, sprzętu, części i amunicji, które byłyby w stanie wypełnić lukę po zdolności bojowej, której pozbyliśmy się, przekazując Ukrainie nasz sprzęt. Inaczej powstałaby po prostu luka w systemie obronnym państwa, którą trzeba byłoby szybko wypełnić.

Uruchomić plan mobilizacji gospodarki

Nie zapełnią jej przecież z marszu czołgi K2 czy Abrams, bo ich załogi dopiero się szkolą i wymagają sprzęgnięcia z systemem obronnym. W obecnych warunkach nie przekazywałbym czołgów Ukrainie bez zapewnienia ekwiwalentu NATO-wskiego na naszym terenie. I nie mówię tu tylko o misjach treningowych czy szkoleniowych. Także dlatego, że nasze systemy logistyczne są niewydolne - mówi dalej oficer.

Mamy, jak przypomina, resztki czołgów T-72, mamy kilka PT-91 i Leopardy. Do tego pojawiły się Abramsy i K2. Nasza logistyka nie jest obecnie w stanie nad tym zapanować, mamy kilka typów maszyn, z czego dwa w bardzo niewielkiej liczbie, bez zgranych i wyszkolonych załóg oraz rezerw osobowych, bez zdolności serwisowych i naprawczych, z nowym systemem logistycznym.

Jakie państwo będzie w stanie to udźwignąć? - pyta były szef sztabu.

W jego ocenie należało już dawno uruchomić selektywnie plan mobilizacji gospodarki. Gen. Gocuł stawia pytanie o to, gdzie są plany mobilizacji np. Huty Stalowa Wola, która produkuje Kraby? Drugie pytanie brzmi: czy zwiększona została produkcja przedsiębiorstw, które działają na rzecz wojska (żeby były w stanie uzupełnić zapasy tego, co oddajemy w ramach pakietów pomocowych lub sami wykorzystujemy do szkoleń)?

Gocuł zna NATO-wskie normy i wytyczne dotyczące systemu obronności i obawia się, że członkowie sejmowej i senackiej komisji Obrony Narodowej nie mają dostatecznej wiedzy na temat zapasów środków bojowych i materiałowych dla naszych Sił Zbrojnych. A te należało sukcesywnie podnosić od wybuchu wojny lub uzyskania wiarygodnych informacji od Amerykanów o jej wybuchu.

A wojna w Ukrainie trwa. Na początku stycznia zaczął się jej 11 miesiąc i końca nie widać. Z Rosji dochodzą zaś sygnały o większej niż zakładano mobilizacji. A to może oznaczać, że wiosna będzie na ukraińskim froncie bardziej krwawa, niż miniony rok.

W 2008 r. mieliśmy wojnę peryferyjną w Gruzji. Dziś na Ukrainie toczy się wojna imperialna. Jeśli Putin będzie w stanie przekonać społeczeństwo swojego kraju do dalszej wojny, wojny obronnej - ojczyźnianej, jeśli zmobilizuje do pół miliona żołnierzy, to na wiosnę będziemy mieli kolejną odsłonę tej wojny. I Ukraina stanie się ofiarą, a cały świat świadkiem takich działań, przy których syryjskie Aleppo będzie się wydawało rajem na ziemi - konkluduje gen. Gocuł.
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić