Gorąco pod komisariatem w Lubinie. Tłum rzuca jajkami i kamieniami

409

Pod komisariatem w Lubinie trwają agresywne demonstracje. Rozwścieczony tłum rzuca w gmach kamieniami i cegłami, wykrzykując przy tym wulgarne hasła. Protest ma związek ze śmiercią 34-letniego Bartka, który zmarł w piątek po interwencji policji.

Gorąco pod komisariatem w Lubinie. Tłum rzuca jajkami i kamieniami
Pod komisariatem w Lubinie trwają protesty (Twitter, @piotr_borys)

Do kontrowersyjnej interwencji policji doszło w piątek rano w Lubinie. Funkcjonariusze dostali zgłoszenie od matki 34-latka, który rzucał kamieniami w okna budynków. Mężczyzna zachowywał się agresywnie, policjanci zastosowali wobec niego chwyty obezwładniające.

Do sieci trafiło nagranie, na którym widać, że lubinianin był m.in. podduszany. Oficjalnie mówi się, że 34-latek zmarł w szpitalu. Tymczasem poseł Piotr Borys po rozmowie z dyrektorem szpitala oświadczył, że mężczyzna przybył do placówki martwy. Prawdopodobnie zmarł w karetce albo jeszcze przed blokiem przy ul. Traugutta.

Lubin. Protesty pod komisariatem

W ramach protestu po piątkowych wydarzeniach pod komisariatem w Lubinie zebrało się w niedzielę około stu osób. Demonstranci obrzucili budynek jajkami, a później kamieniami. Zebrani wykrzykują też wulgarne hasła, skandują "Mordercy! Mordercy!" czy np. "Zdejmij mundur, przeproś matkę" - donosi gazetawroclawska.pl.

Trwa ładowanie wpisu:twitter

Około godziny 17 doszło do zaostrzenia sytuacji. Tłum protestujący zaczął wybijać okna w gmachu, rzucając w nie butelkami z niezidentyfikowaną cieczą, cegłami i kaflami wyrywanymi ze schodów budynków po przeciwnej stronie ulicy. Policja odpowiedziała na to gazem, który został wypuszczony w agresywnych demonstrantów.

Tłum wciąż się powiększa. Dwie osoby zostały zatrzymane i odprowadzone do komisariatu - podaje GW. Na miejscu ma się pojawić wyspecjalizowany oddział prewencji z Wrocławia oraz zespół policyjnych negocjatorów, którzy będą mieli za zadanie obniżyć poziomu agresji w tłumie.

Tragedia w Lubinie. Rodzina zmarłego zabrała głos

Dziennikarzom "Super Expressu" udało się dotrzeć do rodziny zmarłego mężczyzny. Matka 34-letniego Bartka poinformowała, że jej syn miał problemy z narkotykami. - Był jaki był, ale nie zasłużył na to, aby zostać tak potraktowany - powiedziała rodzina.

Według bliskich mężczyzny był on dobrze znany policji, a mimo to "znęcali się nad nim pół godziny". - To wygląda, jakby został zamordowany - przekazali w rozmowie z SE. Prokuratura wszczęła już śledztwo w tej sprawie.

Zobacz także: Nagranie z Zamościa. Policja publikuje wizerunek podpalacza
Autor: SSŃ
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić