Grupa Wagnera szykowała zamach w europejskim kraju. Prigożyn miał plan
Jewgienij Prigożyn i jego Grupa Wagnera chcieli dokonać zamachu stanu w Mołdawii - przekazała prezydent Maia Sandu w rozmowie z dziennikiem "Financial Times". Plan Rosjan spalił na panewce, ale to nie oznacza, że Mołdawianie mogą spać spokojnie. Moskwa znów chce przejąć władzę w Kiszyniowie.
Prezydent Mołdawii Maia Sandu przyznała, że w lutym Rosjanie chcieli przeprowadzić zamach stanu w Mołdawii. To Jewgienij Prigożyn planował na początku roku wykorzystać swoich najemników i pokierować wydarzeniami w niewielkim kraju tak, by ten znalazł się w rękach Rosji - poinformowała w rozmowie z "Financial Times".
Według Mai Sandu Federacja Rosyjska miała przygotowany przez zespół Prigożyna plan. Antyrządowe protesty miały przybrać niespodziewanie "brutalny" charakter i doprowadzić do obalenia rządu oraz prezydenta. W ich miejsce pojawić mieli się ludzie, którzy działaliby zgodnie z interesami i na polecenie Kremla. Ten plan się nie udał.
Wagnerowcy wykorzystać mieli obywateli różnych krajów, nie tylko Rosjan.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
WP News wydanie 05.10, godzina 16:50
Maia Sandu już wiosną przyznała, że przewrót był blisko. Dokumenty dotyczące rosyjskich planów destabilizacji kraju pochodziły m.in. od władz Ukrainy, a także od zachodnich agencji wywiadowczych. Miały być szczegółowe, opisujące nawet logistyczne aspekty "operacji specjalnej" Grupy Wagnera w jej kraju.
Prigożyn planował zamach? Prezydent przyznała, że było blisko
Jewgienij Prigożyn i jego sztab nakreślili dokładny plan, logistykę i cele. Do Mołdawii ściągnąć chciał Rosjan, Białorusinów, Serbów czy Czarnogórców, których wykorzystać miano do przeprowadzenia przewrotu. Planowano także wykorzystanie "pewnych sił wewnętrznych".
Mowa tu o prorosyjskiej opozycyjnej partii Sor, niektórych byłych wojskowych i funkcjonariuszach struktur ochrony porządku, ludzi powiązanych z oligarchą i niegdyś wpływowym politykiem Vladem Plahotniukiem. Wsparcie płynąć miało także z separatystycznego Naddniestrza, gdzie Rosjanie mają swoją armię.
Rosjanie nadal chcą obalić władze w Kiszyniowie. Jesienią w Mołdawii odbędą się wybory samorządowe, a Rosja celuje w wybory lokalne, by kupić głosy części wyborców i zmienić władzę w ten sposób. Maia Sandu uważa, że Rosja zwiększy presję na jej kraj.
Rosja już raz próbowała obalić proeuropejski rząd w Kiszyniowie i zainstalować u władzy siły prorosyjskie. Według prezydent Mai Sandu Kreml z pewnością podejmie kolejną próbę. W sierpniu Mołdawia podjęła decyzję o wydaleniu 45 rosyjskich dyplomatów z ambasady w Kiszyniowie. Zdaniem władz byli to agenci, którzy mieli prowadzić wrogie działania wobec kraju.
Zgodnie z propagandą rosyjską to Mołdawia ma dążyć do "twardej konfrontacji" z Rosją. Oba kraje spierają się o Naddniestrze, region wierny jest Rosjanom, choć Mołdawia uważa go za swoją część. W tym celu nie tylko Kiszyniów, ale i Kijów, jak usiłuje przekonać opinię publiczną Rosja, rozpowszechniają "kłamstwa" o próbach destabilizacji.
Czytaj także: Ile lat ma Putin? Odbiega od oficjalnych danych