Impreza z udziałem ministra Czarnka. Są wyniki kontroli
Ujawniono szczegóły raportu po kontroli w Operze Wrocławskiej, która odbyła się po słynnej imprezie z udziałem ministra Przemysława Czarnka. Jak dowiedziała się "Gazeta Wyborcza", ówczesna dyrektorka opery złamała procedury bhp i przeciwpożarowe.
W lutym br. w Operze Wrocławskiej zorganizowano imprezę urodzinową pełnomocnika ministra Czarnka, Bartosz Rybaka. Wśród gości byli m.in.: politycy PiS, rektorzy uczelni, profesorowie, a nawet kardynał Muller z Watykanu, były prefekt Kongregacji Nauki Wiary.
Zaproszeni najpierw obejrzeli operę "Cyganeria", po czym biesiadowali na scenie słuchając występu gwiazdy disco polo - Sławomira Świerzyńskiego lidera Bayer Full.
Gdy ''Fakt'' ujawnił szczegóły i zdjęcia z imprezy w mediach zawrzało. Szef MEiN nazwał doniesienia tabloidu ''bzdurami''. Przekonywał też, że ''nie było żadnego występu Bayer Full''.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Skandaliczne słowa Czarnka w Sejmie. Stanowcza reakcja Lewicy
Kilka dni po hucznej imprezie dyrektor Opery Wrocławskiej Halina Ołdakowska została odwołana ze stanowiska, a Bartosz Ryba, który świętował urodziny, sam poprosił o zawieszenie go w obowiązkach "na czas niezbędny do obalenia absurdalnych tez pojawiających się w mediach".
Ówczesna dyrektorka opery Halina Ołakowska nie widziała nic złego w zorganizowaniu tego typu imprezy w Operze Wrocławskiej.
Twierdziła, że miejsce musi zarabiać, a "organizowane wydarzenie miało charakter komercyjny i zostało opłacone przez osobę prywatną zgodnie z polityką finansową opery".
Czytaj także: To nie koniec sprawy Jerzego S. Znów stanie przed sądem
"Gazeta Wyborcza" zwróciła się z zapytaniem do opery o to, jak zadbano o bezpieczeństwo gości i zabytkowego gmachu, gdyż na scenie stały podgrzewane ogniem pojemniki z jedzeniem.
Biuro prasowe opery odpowiedziało, że "obszar udostępniony" został "odpowiednio wydzielony i zabezpieczony" oraz obecny był strażak - odpowiedziano Wyborczej.
Okazuje się jednak, że kontrola wykazała coś przeciwnego. Tak wynika z wystąpienia pokontrolnego urzędników marszałka. Opera nie zarobiła na tym wydarzeniu, gdyż dyrektorka określiła koszt najmu niezgodnie z obowiązującym cennikiem.
Według własnego uznania, po cenie niższej niż najniższa określona w tym cenniku cena wynajmu korytarzy czy tarasu. Bezpodstawnie też uzależniła "ceny wynajmu przestrzeni od liczby godzin użytkowania powierzchni, liczby uczestników oraz proporcjonalnie do ceny wynajmu foyer" - mieli stwierdzić kontrolerzy, ustaliła "Gazeta Wyborcza".
To nie wszystko. Mimo przekonań Ołdakowskiej, że przepisy bezpieczeństwa zostały zachowane, "do kontroli nie przedłożono dokumentacji świadczącej o posiadaniu przez Operę Wrocławską zindywidualizowanych procedur zachowania i stosowania przepisów bhp podczas użyczenia powierzchni Opery, w tym m.in. sceny" - przekazała "GW".
Kto pokrył koszt imprezy? Z kontroli radnych sejmiku z Koalicji Obywatelskiej, Moniki Włodarczyk i Marka Łapińskiego wynika, że, Bartosz Rybak zapłacił za imprezę okolicznościową zaledwie... 1850 zł.