Jest wrogiem Putina. Rosjanin mówi, jak go powstrzymać. Oto plan
Michaił Chodorkowski, były rosyjski oligarcha stwierdził, że istnieją tylko dwa sposoby powstrzymywania Władimira Putina przed dalszą eskalacją. W rozmowie z "Faktem" ocenił, że Europa musi postawić na zbrojenia, ale konieczne jest również negocjowanie z Chinami.
Najważniejsze informacje
- Chodorkowski ocenia, że Zachód ograniczał wsparcie militarne Ukrainy z obawy przed przegraną Putina.
- Postuluje przyspieszenie europejskiej produkcji zbrojeniowej i rozpoczęcie realnych negocjacji z Chinami.
- Krytykuje skuteczność sankcji energetycznych i wskazuje na słabą gotowość obronną Europy.
Podczas Warsaw Security Forum 2025 rosyjski opozycjonista Michaił Chodorkowski przedstawił receptę na osłabienie rosyjskiej machiny wojennej. Jak relacjonuje "Fakt", były oligarcha uważa, że Zachód od 2014 r. marnował kolejne okazje, by zatrzymać Kreml sankcjami i bronią. Wskazał, że w pierwszych miesiącach pełnoskalowej inwazji można było dostarczyć Ukrainie uzbrojenie dające szansę na przełom.
Rośnie podział w PiS? Politycy skomentowali ruch z Morawieckim
Rozmowy z Chinami i zbrojenie się Europy
Kluczowy wniosek Chodorkowskiego jest taki, że Europa powinna jednocześnie podnieść własną produkcję obronną i wejść w rozmowy z Pekinem. Jak podkreśla, Unia ma narzędzia negocjacyjne wobec Chin, ale dotąd ich nie użyła. Chodorkowski wskazuje również, że Europa musi przyspieszyć swoją produkcję wojskową, aby nie dać Rosji okienka czasowego na dokonanie kolejnej inwazji.
W jego ocenie ograniczanie dostaw broni dla Kijowa było błędem, który wynikał ze strachu przed eskalacją. Były więzień polityczny Putina mówi wprost, że obawy Zachodu sparaliżowały decyzje o realnym wsparciu frontu. Według niego to zaniechanie przyczyniło się do utrwalenia przewagi Rosji. Dziś, jak twierdzi, należy gonić stracony czas, zanim Kreml znajdzie okienko do kolejnej agresji.
Sankcje nie łamią Moskwy
Chodorkowski sceptycznie ocenia dotychczasowe restrykcje. "Sankcje energetyczne obejmują obecnie zaledwie 10 proc. federalnego budżetu Rosji. Chiny zastąpiły zachodnich dostawców, a presja gospodarcza, na którą liczyło wielu na Zachodzie, nigdy się nie zmaterializowała" - mówił Chodorkowski cytowany przez "Fakt". Zwrócił uwagę, że sektor militarny Rosji pracuje pełną parą, a kryzysu w krótkiej perspektywie nie widać w danych.
Były oligarcha uderza też w zbyt optymistyczne analizy części stolic. Jego zdaniem Zachód przecenił skuteczność sankcji i utracił trzeźwy obraz sytuacji po zimnej wojnie. W efekcie decyzje polityczne nie odpowiadają realiom pola walki ani kondycji rosyjskiej gospodarki.
Ostrzeżenie po incydencie z dronami
Opozycjonista odniósł się do incydentu z wtargnięciem ok. 20 rosyjskich dronów w polską przestrzeń. "Reakcja Polski obnażyła kryzys gotowości militarnej Europy. Kraj przechwycił około 20 proc. nadlatujących dronów. Ukraina, będąca w stanie wojny, zatrzymałaby 80-90 proc." - zauważył. W jego ocenie to sygnał dla Kremla, że granice są podatne na naruszenia.
Odnosząc się do polityki USA, Chodorkowski stwierdził, że Donald Trump chciał zakończyć wojnę, ale przecenił możliwość porozumienia z Putinem rolą "dobrego policjanta". Podkreślił, że cele w postaci wypchnięcia armii rosyjskiej do granic z 1991 r. są dziś bardzo trudne do osiągnięcia bez zasadniczej zmiany skali wsparcia dla Kijowa.
Według Chodorkowskiego kluczowe pytanie dotyczy teraz kalkulacji Ukrainy: czy dalsza walka poprawia jej pozycję, czy ją osłabia. Z tego ma wynikać zarówno tempo produkcji zbrojeniowej w Europie, jak i architektura rozmów z Chinami. Jak relacjonuje "Fakt", jego przekaz jest jednoznaczny: bez zdecydowanych działań Zachodu Kreml nie odczuje realnej presji.
Źródło: "Fakt"