oprac. Anna Wajs-Wiejacka| 
aktualizacja 

Kasjerki z Biedronki zapowiadają strajk. Mówią o "bałaganie i chaosie"

93

Sieć dyskontów Biedronka mierzy się z poważnymi problemami. Pracownicy skarżą się na warunki i grożą strajkiem. Problemem mają być zarówno braki kadrowe, nadmiar obowiązków, jak i kwestie finansowe. Pracownicy zbierali podpisy pod specjalną petycją zawierającą trzy główne postulaty.

Kasjerki z Biedronki zapowiadają strajk. Mówią o "bałaganie i chaosie"
Pracownicy Biedronki zapowiadają strajk (Google Maps)

Sieć Biedronka mierzyła się w przeszłości z poważnymi problemami wizerunkowymi. Pracownicy skarżyli się na wyzysk, którego niechlubnym symbolem stały się kasjerki w pampersach. Na porządku dziennym miał być także mobbing. Firma Jeronimo Martins zrobiła bardzo dużo, żeby poprawić swój wizerunek. Ten znów stanął jednak pod znakiem zapytania.

Bolączek pracowników sieci jest wiele. Otwarcie mówią, że załogi sklepów są zbyt małe. Trzy lub cztery osoby na zmianie nie są w stanie zająć się obsługą klientów na kasie, rozkładaniem towaru, pieczeniem pieczywa i przebieraniem owoców i warzyw. To kończy się skargami klientów, którzy narzekają na braki towaru na półkach, brud w sklepie i ciągnące się kolejki.

Stąd też petycja pracowników, w której zawarli oni trzy najważniejsze ich zdaniem postulaty. Jak wskazuje "Gazeta Wyborcza" Solidarność zostanie ona przekazana zarządowi Jeronimo Martins Polska w trakcie spotkania planowanego na 13 marca.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Kuriozalne zachowanie na przejeździe kolejowym. Kierowca forda się doigrał

Jednym z kluczowych postulatów jest poprawa warunków pracy, poprzez zatrudnienie dodatkowe personelu i zwiększenie liczby etatów. Jak podkreślają, w całym kraju trudno znaleźć sklep, gdzie liczebność personelu odpowiada ilości obowiązków. Przekonują, że z roku na rok, problem ten staje się coraz poważniejszy.

W sklepach panuje bałagan i chaos, pracownicy nie nadążają z rozkładaniem towarów na półki. Po prostu brakuje rąk do pracy, tymczasem non stop słyszymy, że jest nas za dużo i będą cięcia etatów — powiedziała "Wyborczej" Gabriela Kaim z przewodnicząca NSZZ "Solidarność" w Jeronimo Martins Polska.

Czego jeszcze oczekują pracownicy Biedronki?

Pracownicy Biedronki domagają się także podwyżek ich pensji. Podkreślają, że wielu z nich otrzymuje wynagrodzenie niewiele wyższe niż najniższa krajowa. Narzekają również na to, że zarobki doświadczonych pracowników z długim stażem są niedużo wyższe od tych, jakie otrzymują nowo przyjęte osoby.

Ostatni postulat dotyczy pracowników stoisk mięsnych. Kaim wskazuje, że nie otrzymują oni żadnych dodatków, choć do ich zadań należy nie tylko sprzedaż towaru, ale także organizacja całego stoiska. Przedstawiciele "Solidarności" mówią wprost: "to niesprawiedliwe".

Przewodnicząca ostrzega, że jeśli rozmowy nie przyniosą skutku, to do końca marca zostanie wszczęty spór zbiorowy z zarządem. W dłuższej perspektywie oznacza to widmo strajku.

Ze stanowiskiem przedstawianym przez związkowców nie zgadzają się przedstawiciele sieci. "Ewentualne potrzeby wzmocnienia obsady sklepów mogą wynikać z sytuacji incydentalnych, spowodowanych np. absencjami chorobowymi i są na bieżąco zarządzane" — przekonuje Kinga Jagiełło-Kulesza, dyrektorka Działu HR Makroregionu w sieci Biedronka.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić