Przez wiele lat zielony listek był jedynym symbolem, który można było znaleźć na samochodach. Oznacza początkującego kierowcę. Inną naklejką, która cieszy się dużą rozpoznawalnością, jest ryba.
Składa się z dwóch zagiętych linii, oznacza hasło z języka starogreckiego "Jezus Chrystus, Syn Boży, Zbawiciel" (ichtys). Święci triumfy wśród katolików. Znaleziono jednak agresywny sposób, by pokazać swoją niechęć wobec nich.
Naklejony np. na bagażniku rekin ścigający rybkę, by ją zjeść, to symbol, który coraz częściej można zobaczyć wśród użytkowników polskich dróg. Kupują go zwłaszcza kierowcy, którzy nie identyfikują się z Kościołem lub są zadeklarowanymi antyklerykałami, ateistami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Takie działania przez niektórych są uznawane za kontrowersyjne, ale nie wszyscy traktują je poważnie. Wszak można w humorystyczny sposób dać znać o swoich poglądach nie tylko na religię, ale także sport, umiejętności za kierownicą lub politykę.
Można wyrazić je nie tylko znakami, ale także napisami. Internauci jakiś czas temu zaśmiewali się z pomysłu, by na swoich maszynach przyklejać hasło "sfinansowano z 800 plus".
W panteonie najzabawniejszych znalazły się też: "nie mogę szybciej, mam punkty", "lewy pas to nie kółko różańcowe", "nie trąb, robię, co mogę", "jadę wolno, bo mi wolno", czy "dwa litry to może mieć czajnik".
Naklejki na samochodach są karalne? Niektóre tak
W sklepach można znaleźć także napisy zawierające wulgaryzmy, jednak kierowcy mogą za nie zapłacić podwójnie. Zgodnie z art. 141 kodeksu wykroczeń taka swawola może kosztować nawet 1500 zł.
Kto w miejscu publicznym umieszcza nieprzyzwoite ogłoszenie, napis lub rysunek albo używa słów nieprzyzwoitych, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny albo karze nagany — brzmi przepis.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.