Kraj w ruinie. Polka mówi o codzienności. "Śpią po 2-3 godziny"
Syria podnosi się po wielu latach wojny domowej i autorytarnych rządach Baszara al-Asada. - Syryjczycy są bardzo zdeterminowani, by jak najszybciej odbudować swój kraj - powiedziała w rozmowie z o2.pl Magdalena Foremska z Polskiej Akcji Humanitarnej (PAH). Kraj jest pogrążony w głębokim kryzysie. Szaleje inflacja, a ludzie pracują na 2-3 etaty, by zarobić na życie. Snu mają jak na lekarstwo.
Przedstawiciele Polskiej Akcji Humanitarnej (PAH), na czele z Magdaleną Foremską, wrócili z Syrii w połowie marca. Byli tam trzy tygodnie. Kolejny wyjazd w to miejsce zaplanowali na maj. - Rozwijamy działalność, reagujemy na najpilniejsze przypadki potrzeb humanitarnych - wyjaśniła Foremska w rozmowie z o2.pl.
Syria odbudowuje się po wojnie domowej trwającej od 2011 roku. To jeden z najbardziej brutalnych i złożonych konfliktów XXI wieku. Nadrzędnym powodem wojny były autorytarne rządy Baszara al-Asada. Po objęciu władzy w 2000 roku kontynuował represyjną politykę swojego ojca, tłumiąc opozycję i ograniczając wolności obywatelskie.
Prowadzą agroturystykę na Pomorzu. "Wykonujemy wszystkie prace"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Siły rebeliantów obaliły reżim w grudniu 2024 roku. Tym samym zakończyły się ponad 50-letnie rządy rodziny al-Asadów.
Obecnie w Syrii panuje bardzo pozytywne nastawienie względem obalenia kilkudziesięcioletniej dyktatury. Ludzie są pełni nadziei, że oznacza to definitywne zakończenie kilkunastoletniej wojny, która rozdarła ten kraj. Sytuacja jest tam bardzo trudna. Syryjska gospodarka jest w kompletnej ruinie. Nie działa większość usług publicznych. Dostęp do elektryczności to jest maksymalnie godzina albo dwie dziennie. Nie ma możliwości zapewnienia jej dla ludności cywilnej w większym wymiarze - zrelacjonowała przedstawicielka PAH.
Jednocześnie zaznaczyła, że Syryjczycy są zdeterminowani do odbudowy swojego kraju.
Nie oczekują, że ktokolwiek coś im da. To wykształcone społeczeństwo, które poszukuje zrównoważonych rozwiązań. Bardzo popularna jest tam solaryzacja wszelkich instalacji. Ludzie zdają sobie sprawę, że to jedyny sposób, by nie być uzależnionym od paliwa - dodała.
Inflacja szaleje w Syrii
W Syrii mocno podrożały i nadal drożeją podstawowe produkty. - Jest też problem z wypłacaniem pensji dla pracowników z sektora publicznego. Inflacja tam szaleje. Jeżeli wymieniamy 100 dolarów, to wychodzimy z torbą pieniędzy. Sytuacja gospodarcza jest bardzo trudna i taka prawdopodobnie pozostanie, dopóki choć częściowo nie zostaną zniesione sankcje nałożone na reżim Baszara al-Asada - zaznaczyła Polka, która niedawno wróciła z Syrii.
Pomimo tych wszystkich trudności, ludzie cały czas cieszą się tym, że po kilkunastu latach mogą wjechać na tereny kraju, które kontrolowały siły reżimowe, a oni musieli uciekać do zachodniej Syrii lub do innych krajów - dodała Magdalena Foremska.
Paliwo w Syrii kosztuje ponad dolara, czyli około czterech złotych. - Dla nas jest to dobra cena, ale dla przeciętnego Syryjczyka to bardzo dużo. Tam też są większe odległości, które trzeba pokonywać - zauważyła Foremska.
Ceny np. warzyw są porównywalne do polskich, ale pamiętajmy, że przeciętne wynagrodzenie w Syrii to około 120 dolarów miesięcznie. Możemy założyć, że to nawet 500 zł, a mamy do czynienia z cenami porównywalnymi do tych, które obowiązują u nas w kraju. Jest więc duża różnica. A są tam duże rodziny, składające sie z trójki czy czwórki dzieci - spostrzegła.
Przedstawicielka Polskiej Akcji Humanitarnej zwróciła uwagę na to, że niektórzy pracują na kilka etatów, a czasu na odpoczynek nie mają prawie wcale.
Jedna czwarta ludności uważa się za bezrobotną. Jeśli już ludzie mają pracę, to bardzo często ją kończą, wracają do domu, by chwilę odpocząć, a następnie udają się do kolejnej pracy. Bardzo wielu urzędników z Aleppo czy Damaszku wraca z pracy, po czym na przykład dorabia na taksówce lub spełnia się na innych stanowiskach. Czasami ci ludzie śpią po 2-3 godziny. To bardzo częste przypadki, że ludzie pracują w dwóch lub trzech miejscach jednocześnie, bo sytuacja też jest nieprzewidywalna.
Powrót do kraju
Ludzie niekiedy bardzo szybko uciekali przed wojną. Dziś sprawdzają, czy w ogóle mają do czego wracać.
Chęć powrotu deklaruje zdecydowana większość uchodźców. Często jest to jednak trudne, bo często zamiast domu pozostały ruiny albo bardzo zniszczony dom. Nie ma infrastruktury wodno-sanitarnej czy szkoły, gdzie można by wysłać dzieci. Nie ma też sposobu, by zapewnić jakiś byt tej rodzinie - dodała nasza rozmówczyni.
Przeprowadzane są remonty, by odnowić domy. - Myślę, że wraz z nadejściem wiosny i lata będziemy obserwować jeszcze większą falę powrotów. Do tej pory - od grudnia - według oficjalnych danych - wróciło około 450 tys. ludzi - spostrzegła Foremska.
Priorytet rządu
Przedstawicielka PAH spostrzegła, że "największe wyzwanie obecnego rządu, na którym skupia się od kilku miesięcy, to przekonanie międzynarodowej opinii publicznej do tego, że nie jest organizacją ekstremistów islamskich, tylko zamierza dbać o dobrobyt wszystkich Syryjczyków, bez względu na podziały".
Oczywiście nowe władze Syrii zdają sobie sprawę z tego, że bez uchylenia sankcji i bez pomocy międzynarodowej jakikolwiek powrót Syrii do stanu sprzed wojny jest niemożliwy - dodała.
Zauważyła również, że "płyną sygnały z Wielkiej Brytanii i innych krajów, że taka pomoc będzie".
Syria jednak nie ma czasu na oczekiwanie. Ponad 70 proc. ludności potrzebuje pomocy humanitarnej. Zdecydowana większość tych osób nie ma bezpieczeństwa żywnościowego. Brakuje dostępu do czystej wody, do sanitariatów czy możliwości utylizacji odpadów. To jest wielki problem w tym momencie. Mnóstwo potrzeb jest też w szpitalach - brakuje leków czy protez dla poszkodowanych w czasie wojny. Gdy spojrzymy na Aleppo, tamtejszą stolicę przemysłu, to z jednej strony jest widać, że ewidentnie to kiedyś była metropolia, a po drugiej stronie mamy kilometry ruin. Tak samo w Homs. To są miasta, które stawiały opór i zapłaciły za to ogromną cenę - podkreśliła.
PAH jest obecny w Syrii od 2023 roku, kiedy to kraj musiał zmierzyć się z jednym z najbardziej katastrofalnych trzęsień ziemi w historii tego regionu. Wstrząsy o magnitudzie 7,8 stopnia w skali Richtera miały epicentrum w południowo-wschodniej Turcji, niedaleko granicy z Syrią.
Teraz otwieramy tam nasze stałe biuro w odpowiedzi na skalę potrzeb. Do tej pory pomagaliśmy mieszkańcom północnych i zachodnich terenów w dostępie do czystej i bezpiecznej wody, a także realizowaliśmy projekt edukacyjny, który miał pomóc w otwarciu firmy lub pozyskaniu pracy. Remontowaliśmy też szkołę i prowadziliśmy zajęcia edukacyjne. Będziemy wdzięczni za każde wsparcie naszych działań - podsumowała Foremska.
Takie obrazki w Syrii zobserwowali przedstawiciele PAH: