Ksiądz powiedział, na czym przyłapał wiernych. "Ręce opadają"
Kontrowersyjna decyzja proboszcza z Wartkowic. Duchowny publikuje zdjęcia, na których widać osoby zaśmiecające teren cmentarza. Problem polega na tym, że w małej wiosce ludzie nie mają problemu z rozpoznaniem "sprawców". Ludzie są oburzeni, ale ksiądz broni swojego stanowiska.
Sprawę opisuje "Gazeta Wyborcza". Zaczęło się od listu, w którym jeden z mieszkańców Wartkowic stwierdził, że mieszkańcy są "nękani, szkalowani i zastraszani przez swojego proboszcza, ks. Janusza Szeremetę". Duchowny z Parafii św. Anny i NMP Miłosierdzia publikuje zdjęcia osób, które pozostawiają odpady na terenie cmentarza. Ksiądz przyznał w rozmowie z "GW", że błagał parafian, by nie wyrzucali śmieci obok pustego kontenera. Nie poskutkowało, dlatego zainstalował monitoring w kościelnej gablocie.
Co więcej - duchowny w ogłoszeniach parafialnych informował o konkretnych przypadkach zaśmiecania. - Pozdrawiamy panią, która 8 września o godz. 14.02 przerzuciła wkład do znicza przez płot, który oczywiście nie trafił do kontenera - cytuje "Wyborcza". Następnie zaczął publikować w gablocie zdjęcia osób, które, jak czytamy " wyrzucają śmieci obok pustego kontenera stojącego przy cmentarzu, jak też przywożą i wrzucają do tego kontenera swoje domowe śmieci." Oczywiście "z zachowaniem wszelkich praw", podkreślił ksiądz.
Zagadkowy rytuał Kościoła. Kiedyś każdy ksiądz musiał sobie to zrobić
Pan Mateusz, autor listu do "GW" mówi, jakie są konsekwencje działań księdza. Wspomniał sprawę z 8 września i przyłapanej parafianki. - Ten precyzyjny opis w małej parafii natychmiast wywołał publiczne upokorzenie i ostracyzm wobec wskazanej parafianki, która później miała myśli samobójcze - stwierdził. Pan Mateusz uważa, iż działania księdza to "naruszenie RODO i godności osobistej". Mówi o "cyfrowym napiętnowaniu". Kuria miała porozmawiać z proboszczem, ale efektów tej rozmowy nie widać.
Ksiądz publikuje zdjęcia parafian. Tak to tłumaczy
Głos zabrał sam ks. Janusz Szeremeta. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" nie ma sobie nic do zarzucenia. Mówi, że czystość na cmentarzu się poprawiła od kiedy opublikowano "trzy, cztery zdjęcia".
- Nie publikujemy osób z twarzą. Zaznaczyliśmy w ogłoszeniach, że wszystko robimy zgodnie z prawem. Albo twarz jest zamglona, albo człowiek w czapce ma na oczach opaskę, a w jednym przypadku ktoś stał tyłem do kamery, więc nie wiadomo kto to jest. Nazwiska nie padają, ja nawet nie wiem, jak kto się nazywa i czy jest z naszej parafii - zapewnia duchowny.
I dodaje, co widać na zarejestrowanych filmach: Kobieta idzie z woreczkiem, wysypuje śmieci obok kontenera. Dzisiaj była taka sytuacja, że kobieta czegoś w kontenerze szuka. Przy okazji wyrzuca z niego śmieci na zewnątrz. Odwraca się i odchodzi, a ktoś musi po niej posprzątać. Właśnie dlatego postanowiliśmy robić fotki - opisuje ksiądz.
Duchowny mówi, iż nikt nie składał do niego żadnych skarg. - No ręce opadają, jak można tak postępować, żeby rzucać śmieci obok pustego kontenera - podsumowuje problem ks. Szeremeta.
Dostrzega także drugie dno całej sprawy. Jego zdaniem "pewna grupa osób postanowiła wybudować stadion przy kościele".
- Nie było na to zgody. Obiecano nam, że ta sprawa nie zakończy się pomyślnie dla parafii. Od tego momentu szukają, gdzie można nas zaatakować. I te sprawy są wyraźnie powiązane - twierdzi ks. Szeremeta.