Kuriozalny wyrok sądu. Skazali matkę, bo "dzieci są za głośno"
Sąd Rejonowy w Golubiu-Dobrzyniu wydał nakazowy wyrok, w którym skazał matkę na 20 godzin prac społecznych. Wszystko dlatego, że sąsiadowi kobiety przeszkadzały bawiące się dzieci. Dopiero odwołanie przyniosło skutek. Matka została uniewinniona przez sąd orzekający w innym składzie.
Sprawę opisuje TVN24. W jednym z bloków w Golubiu-Dobrzyniu (woj. kujawsko-pomorskie) mieszka para z dwójką dzieci. Rodzina wiodła spokojne życie do czasu, aż w ich bloku nie zamieszkało starsze małżeństwo.
Z relacji kobiety, która zdecydowała się na rozmowę z TVN24 wynika, że nowy sąsiedzi od początku sprawiali rodzinie kłopoty. Mieli m.in. skarżyć się pozostałym lokatorom, że dzieci pary "bawią się za głośno".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Krzysztof Miruć mówi na czym absolutnie NIE powinniśmy oszczędzać podczas remontu. Która część remontu jest za droga?
Doszło nawet do konfrontacji między ojcem dzieci i starszym mężczyzną. Sąsiad rodziny z Golubia-Dobrzynia zasugerował parze, żeby uciszyła dzieci. Ojciec odpowiedział, że nie zaklei im ust. Wtedy nowy lokator postanowił działać.
Mężczyzna złożył skargę do spółdzielni mieszkaniowej. Pracownicy wspólnoty przyjęli wyjaśnienia rodziny, że dzieci nie bawią się wcale głośno i nie po godzinie 22:00. Starszy lokator złożył jednak drugą skargę, a spółdzielnia przekierowała ją do dzielnicowego.
Dzielnicowy odwiedził nas. Rozmawialiśmy na klatce. To nie była żadna interwencja. Poinformował nas, że sąsiedzi z dołu się skarżą. Rozmawiał z nimi, był u nich w mieszkaniu, ale żadnych hałasów nie słyszał. Powiedział również nam, po rozmowie z sąsiadami, że jeśli nie będziemy ciszej, to złożą wniosek do sądu - powiedziała matka dzieci w rozmowie z TVN24.
Sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Golubiu-Dobrzyniu. Ten wydał wyrok nakazowy. Skazał kobietę na 20 godzin prac społecznych. Kuriozalny wyrok zszokował rodzinę.
Zszokowało to nas. Na podstawie zeznań pana, bez przeprowadzenia w bloku wywiadu z sąsiadami, zostałam skazana. Odwołaliśmy się i całe szczęście sąd stanął po naszej stronie. Cieszymy się bardzo. Myślałam jednak, że żyjemy w Polsce sprawiedliwej, ale zawiodłam się na każdej instytucji - relacjonuje kobieta.
Sąsiad miał już zapowiedzieć rodzinie, że po przejściu na emeryturę "będzie codziennie wiercił wiertarką". Mężczyzna nie chciał rozmawiać z dziennikarzami TVN24. Policja i sąd potwierdzają z kolei, że skargi na rodzinę miały miejsce. Wyrok w sprawie kobiety jest nieprawomocny.
W sprawie został wydany wyrok nakazowy, od którego obwiniona złożyła sprzeciw. Sprawa trafiła na rozprawę i w dniu 18 czerwca 2025 roku został wydany wyrok uniewinniający. Wyrok nie jest prawomocny - informuje TVN24 sędzia Izabela Bejger, prezes Sądu Rejonowego w Golubiu-Dobrzyniu.
Według obrońcy rodziny z Golubia-Dobrzynia, sąd mógł od razu umorzyć sprawę. Mec. Aleksandra Walkiewicz-Zygowska uważa też, że prace społeczne w takich sprawach to "bardzo dotkliwy wyrok".
Sąd wydał wyrok uniewinniający matkę. Stwierdził, że ta sprawa powinna zostać umorzona na poziomie policyjnym, przyznając nam rację. Z punktu widzenia prawnego jest pytanie, czy w ogóle za takie zabawy dzieci może ponosić karną, wykroczeniową odpowiedzialność matka. Dlaczego na przykład nie ojciec, skoro obydwoje mają władzę rodzicielską? Nie można kogoś skazać za wykroczenie, jeżeli nie można przypisać mu winy. Jaką winę ponosi matka w tym, że dzieci bawią się, śmieją i biegają? Przecież nie namawia tych dzieci, żeby specjalnie uprzykrzały życie. Poza tym nie można skazać za coś, co nie jest czynem społecznie szkodliwym. Jak można uznać, że szkodliwie społecznie są normalne zabawy dzieci? - powiedziała mec. Walkiewicz-Zygowska w rozmowie z TVN24.