"Mamo, pewnie niedługo umrę". Wstrząsająca relacja najmłodszego więźnia
Mamo, pewnie niedługo umrę – miał powiedzieć jeden z najmłodszych więźniów politycznych na świecie. 16-letni Arsenij Turbin od kilku miesięcy znajduje się w rosyjskim więzieniu, gdzie jak podał przed kilkoma dniami portal "Meduza" miał notorycznie padać ofiarą przemocy ze strony innych więźniów.
16-letni Arsenij Turbin, uznany przez prawników za więźnia politycznego, w liście do swojej matki poinformował o przemocy, jakiej doświadcza ze strony współosadzonego w rosyjskim poprawczaku. Jak informuje portal "Meduza", chłopiec został skazany na pięć lat i przebywa w zakładzie poprawczym za rzekome członkostwo w organizacji terrorystycznej.
W liście z 1 października Turbin opisał swoją trudną sytuację, wskazując, że jest regularnie bity przez jednego z więźniów moskiewskiego aresztu. Matka chłopca, która przekazała te informacje mediom, zdradziła, że przez kilka tygodni nie miała z nim żadnego kontaktu.
"Od pierwszej połowy września do 8 października nie rozmawiałam z Arseniem" – miała powiedzieć. Dopiero we wtorek udzielono jej zgody na rozmowę telefoniczną z synem, który poinformował, że jego oprawca został przeniesiony do innej celi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Atak na polski patrol na granicy z Białorusią. Migranta nagrały kamery
Według relacji matki, od 23 do 30 września 16-latek przebywał w karcerze, co jeszcze pogorszyło jego stan psychiczny. Już na początku września, podczas jednego z krótkich spotkań, Arsenij błagał matkę, by zrobiła wszystko, co w jej mocy, by go uwolnić. "Mamo, pewnie niedługo umrę" – miał powiedzieć.
Arsenij Turbin został skazany w czerwcu bieżącego roku, wówczas miał 15 lat. Sąd uznał go za winnego "członkostwa w organizacji terrorystycznej". Śledczy oskarżyli go o przystąpienie do Legionu "Wolność Rosji", który walczy w Ukrainie przeciwko armii rosyjskiej. Zgodnie z aktem oskarżenia, nastolatek miał na zlecenie tej organizacji roznosić ulotki o charakterze antykremlowskim.
Arsenij bronił się, twierdząc, że nie miał żadnych powiązań z Legionem "Wolność Rosji". Wyjaśnił, że roznosił ulotki krytykujące politykę Władimira Putina, kierując się własnymi przekonaniami i sprzeciwem wobec działań rosyjskich władz.
Organizacja "Memoriał", działająca na rzecz praw człowieka, uznała Arsenija Turbina za więźnia politycznego.