Młynarze alarmują. Do Polski trafia mąka techniczna z Ukrainy
Właściciele młynów alarmują. Polski rynek może zalać mąka techniczna z Ukrainy. Wielu młynarzy dostaje propozycję kupienia produktu, przepakowania go i sprzedawania pod własnym szyldem. Sytuacja mocno niepokoi przedstawicieli branży.
W ostatnim czasie przez nasz kraj przetacza się fala protestów rolników, którzy sprzeciwiają się m.in. niekontrolowanemu importowi ukraińskich produktów rolnych. Jakiś czas temu media i sami rolnicy alarmowali, że na polski rynek trafiło zboże techniczne. Okazuje się, że zboże bez certyfikatów nie jest jedynym problemem. Młynarze ostrzegają przed niecertyfikowaną mąką.
Dziennikarze "Onetu" opisali historię młynarza z Dolnego Śląska, który wielokrotnie otrzymywał telefony oferujące duże ilości ukraińskiej mąki. Proponowano mu duże ilości surowca w atrakcyjnej cenie, który mógłby przepakować i sprzedawać pod własnym szyldem. Nie jest on jedyną osobą, która odebrała taki telefon. O podobnych propozycjach donoszą także młynarze z Jeleniej Góry, Poznania czy Nowego Sącza.
Choć mąka jest oferowana w niezwykle atrakcyjnej cenie, to nie posiada wymaganych polskimi przepisami certyfikatów, które dla klientów są gwarancją, że surowiec nie zawiera szkodliwych dla zdrowia pestycydów i spełnia inne przewidziane prawem unijnym normy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bruksela ma dobre prognozy dla Polski. Ekspert: trzymajmy kciuki za Niemcy
Młynarze wskazują, że zagrożeniem nie jest tylko fakt, że ukraińska mąka może być potencjalnie zanieczyszczona. Problemem dla rolników może być także jej cena. Gotowy surowiec z Ukrainy jest znacznie tańszy niż mąka produkowana w naszym kraju z ziaren dostarczonych przez polskich rolników.
Minister rolnictwa jest świadomy problemu
Minister rolnictwa Czesław Siekierski w rozmowie z "Onetem" potwierdził, że dotarły do niego sygnały o problemie mąki. Polityk Polskiego Stronnictwa Ludowego podkreślił, że problem jest poważny i trwają obecnie prace nad jego rozwiązaniem.
Problem nie dotyczy tylko mąki. Okazuje się, że kasza gryczana, która trafia do polskich kaszarni pochodzi głównie z Ukrainy i Kazachstanu. Tam jest tylko przepakowywana. Właściciele kaszarni stawiają sprawę jasno. Cena kaszy dostarczanej ze wskazanych krajów jest niższa niż zakup samej gryki w Polsce, bez doliczenia do tego ani robocizny, ani cen prądu.