Najpierw strzelał w domu, a później do policjantów. Porażające wieści
Porażające informacje docierają z Chicago. We wtorek (25 lipca) 10-latek sięgnął po broń palną, która znajdowała się w torebce jego matki. Najpierw zaczął strzelać w domu, a potem otworzył ogień w stronę policjantów. Wiadomo, dlaczego chłopiec wpadł w szał.
Policjanci wydali komunikat na temat tego dramatycznego zdarzenia. Jasno z niego wynika, że mundurowi ruszyli do działania wtedy, gdy 10-latek zaczął strzelać w rodzinnym domu.
Dziennik "Chicago Sun Times" przekazał, że do domu 10-latka udał się specjalny oddział taktyczny SWAT. Zajmuje się on sytuacjami wyjątkowo niebezpiecznymi.
Gdy przed domem pojawili się mundurowi, chłopiec wyszedł na werandę. Wówczas wycelował w nich pistolet. Następnie zwrócił broń w kierunku swojej głowy. Potem strzelił do policjantów i powrócił do domu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Piotr Stramowski wspomina "Twoja twarz brzmi znajomo". "Dla mnie była to lekcja, żeby nie robić tego, czego nie umiem"
Następnie pojawił się na ganku. Właśnie w tym miejscu raz jeszcze wymierzył pistolet w swoją głowę.
Służby nie miały czasu na to, żeby na miejsce incydentu sprowadzić negocjatora. Wobec tego postanowiono użyć amunicji obezwładniającej, a więc miękkich kul gumowych i pocisków chemicznych.
Chicago. Dramatyczne sceny z udziałem 10-latka
Działania policjantów pozwoliły na ujęcie chłopca. 10-latek przestraszył się pocisków i rzucił broń. Następnie został obezwładniony i przewieziony do szpitala na obserwację.
Głos po tym zdarzeniu zabrał jego dziadek. Z relacji seniora wynika, że chłopak pokłócił się z matką, ponieważ... kazała mu posprzątać. W złości sięgnął po pistolet i zaczął strzelać.
To jednak nie wszystko. Dziadek 10-latka ujawnił również, że jego potomek już wcześniej miewał ataki niekontrolowanej złości. Być może więc potrzebuje pomocy specjalistów. Więcej na ten temat z pewnością będzie wiadomo po tym, jak 10-letnim agresorem zajmą się medycy i przeprowadzą wszelkie badania.