aktualizacja 

Nauczyciel z Gdyni stanie przed komisją dyscyplinarną. Chodzi o protesty

65

Nauczyciel historii z liceum w Gdyni, Arkadiusz Ordyniec ma stanąć przed komisją dyscyplinarną Kuratorium Oświaty za rzekome podburzanie uczniów do protestu. "Nigdy nie wzywałem uczniów do udziału w strajku" - mówi nauczyciel.

Nauczyciel z Gdyni stanie przed komisją dyscyplinarną. Chodzi o protesty
Arkadiusz Ordyniec ma stanąć przed komisją dyscyplinarną Kuratorium Oświaty za rzekome podburzanie uczniów do protestu. (Facebook)

To jeden z pierwszych przypadków, kiedy przed komisję dyscyplinarną wzywany jest nauczyciel, w związku z odbywającymi się obecnie protestami. Zgodnie z zapowiedziami Ministerstwa Edukacji Narodowej, to jeden ze środków, które będą użyte wobec nauczycieli, gdy pojawi się podejrzenie, że zachęcali swoich uczniów do manifestów.

Jak tłumaczy Arkadiusz Ordyniec - nauczyciel historii jednego z liceów w Gdyni osobiście uważa, że wyrok TK jest skandaliczny, ale nigdy nie podburzał swoich uczniów do uczestnictwa czy organizacji protestów.

Osobiście uważam wyrok Trybunału Konstytucyjnego za skandaliczny i mam do tego prawo. Po tym jak rozpoczęły się protesty, od razu wiedziałem, że moi uczniowie będą w nich uczestniczyć. Zacząłem więc apelować do nich o rozsądek, przestrzeganie prawa i noszenie maseczek. Jedyne co robiłem, przez ten cały okres, to prosiłem o rozwagę. Mój osobisty stosunek do wyroku nie ma żadnego przełożenia na moją pracę z młodzieżą - zapewnia pedagog w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim".

Nauczyciel nie wie, skąd wzięły się zarzuty. Nie rozmawiał z uczniami ani o orzeczeniu TK, ani o aborcji, ani o proteście. Uważa, że postawienie go przed Komisją Dyscyplinarną to walka polityczna i próba represji.

Informacja o tym, że kuratorium wezwało nauczyciela wywołała szeroki odzew wśród mieszkańców Gdyni. Na Facebooku powstał nawet specjalny hasztag - #muremzaOrdyńcem, za pomocą którego byli i obecni uczniowie pokazują, że stoją po stronie pedagoga.

O komisji dyscyplinarnej dowiedziałem się podczas prowadzenia lekcji, dostałem telefon od szkoły, że kuratorium przysłało maila, w którym było napisane, że rodzice z mojej szkoły, składają skargę i żądają wyjaśnienia, jakobym ja, jako nauczyciel, podżegał i zachęcał do łamania prawa moich uczniów. Normalnie, jeżeli któryś z rodziców ma jakiś problem, powinien porozmawiać najpierw ze mną. Nie było żadnych skarg do mnie. Potem powinien się kontaktować z dyrekcją. Nie było żadnych skarg do dyrekcji szkoły ani dalej do Kuratorium Oświaty w Gdańsku. W mailu było napisane, że rodzice poskarżyli się bezpośrednio do MEN, które wysłało maila do kuratorium z żądaniem rozpoczęcia sprawy - tłumaczy nauczyciel.

Nauczyciel podkreśla, że jeżeli będzie taka potrzeba, to będzie walczył w sądzie. "Nie przyjmę najmniejszej uwagi ze strony ministerstwa, a grozi mi od upomnienia, poprzez naganę do dyscyplinarnego zwolnienia z pracy i utraty możliwości wykonywania zawodu" - mówi Ordyniec.

Zobacz także: Marta Lempart jak Wałęsa? Dosadny komentarz posła Porozumienia
Autor: ESO
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić