Nauczyciele wściekli. Przestrzegali przed tym od dawna
Odchudzenie podstawy programowej, powrót do lekcji przyrody w miejsce biologii i geografii i mniej zakuwania nieprzydatnych informacji. Takie pomysły na zmiany w nauce przedmiotów przyrodniczych przewidują politycy KO. A nauczyciele w rozmowie z Gazetą Wyborczą pytają wprost: Po co jedenastolatkowi znajomość różnic pomiędzy komórką zwierzęcą, roślinną i grzybów?
Zmiany w przeciążonych i archaicznych podstawach programowych z wielu przedmiotów Koalicja Obywatelska zapowiadała jeszcze przed wyborami. Teraz przyszedł czas na realizację tych obietnic.
Oprócz upolitycznionej wiedzy z przedmiotów humanistycznych uwagę rządzących zwrócił także niepraktyczny sposób nauczania biologii. Dlatego politycy KO w tym zakresie zaproponowali zmiany. W wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" mówiła o tym Katarzyna Lubnauer.
Chcielibyśmy, by do szóstej klasy szkoły podstawowej zamiast poszczególnych przedmiotów przyrodniczych był jeden przedmiot - przyroda - podkreśliła polityczka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"W Polskę na weekend". Bieszczady to najmniej zaludniony obszar na świecie. Region wielu tajemnic
I dodała, że to także dobre rozwiązanie na braki kadrowe w szkołach. Gdyby dwa przedmioty zastąpić jednym znacząco poprawiłoby to sytuację w tym zakresie.
Ale nie tylko o logistykę tu chodzi. Prawdziwym problemem jest program, który zdaniem nauczycieli jest archaiczny i pełen niepraktycznej wiedzy. Potwierdza to w rozmowie z Gazetą Wyborczą, Karol Dudek-Różycki z Polskiego Stowarzyszenia Nauczycieli Przedmiotów Przyrodniczych, którego zdaniem pomysł, by przedłużyć lekcje przyrody do szóstej klasy kosztem biologii i geografii wydaje się trafiony.
Po co jedenastolatkowi znajomość różnic pomiędzy komórką zwierzęcą, roślinną i grzybów? W tym wieku trzeba się skupić na rozwijaniu umiejętności. Wziąć młodego człowieka na zewnątrz, pozwolić mu eksperymentować, myśleć krytycznie, żeby umiał sobie w życiu poradzić, żeby nie dał się robić w konia - mówi ekspert cytowany przez GW.
Czytaj także: "Łysiejący i spoceni". Tak widzi polskich nauczycieli