"Nie 'krew przeciwko stali'". Generał mówi, jak się walczy na Zachodzie i czego trzeba Polsce
- Z mojej perspektywy istotnym jest uświadomienie Polakom, że musimy zerwać raz na zawsze z mentalnością wschodnią. Budujemy wiarygodne siły zbrojne. My nie mamy walczyć żołnierzami, tylko sprzętem - mówi w rozmowie z o2.pl generał broni Krzysztof Król, zastępca szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.
Mateusz Kaluga, dziennikarz o2.pl: Czy Polska jest zagrożona konfliktem zbrojnym?
Gen. Krzysztof Król, zastępca Szefa Sztabu Generalnego WP*: Robimy wszystko, żeby wojna w Polsce nie wybuchła. Budujemy siły zbrojne tak silne, żeby nikt Polski nie zaatakował.
Ze względu na to, że będziemy mieli silną i dobrze przygotowaną armię, która będzie w stanie odstraszyć każdego potencjalnego przeciwnika, to jego kalkulacja strategiczna w zakresie tego, czy zaatakować, jakie cele osiągnąć, będzie przede wszystkim kończyć się na tym, że przeanalizuje straty, jakie poniesie, ile będzie musiał poświęcić i jakie koszty i skutki to wywoła - i nie rozpocznie żadnej operacji wojskowej przeciwko Polsce. I to jest najważniejsze.
W Polsce obecnie budujemy wiarygodne siły zbrojne zdolne powstrzymać każdego przeciwnika. Jeśli go jednak nie odstraszymy, jeśli naprawdę rozpocznie wojnę, to na pewno ją przegra.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Gorzkie słowa gen. Andrzejczaka. "Powinniśmy mieć inną ofertę dla Waszyngtonu"
Czy powinien wrócić powszechny pobór wojskowy? Jak duża powinna być polska armia?
Liczebność polskiej armii i w ogóle wydatki na polską armię muszą być przede wszystkim uzależnione od tego, jak będziemy oceniać naszego przeciwnika i związane z nim zagrożenia. To nie jest sprawa 300, 400 tysięcy żołnierzy czy miliona. Ważne jest to, jak w chwili obecnej oceniamy zagrożenia, które są dziś i będą w perspektywie 5, 10, 15 lat. Ważne, jakie przeciwnik buduje zdolności swoich sił zbrojnych, jakie ma środki rażenia, czyli to, co tak naprawdę będzie decydowało o naszych stratach.
Ponadto dla nas jest istotne również to, w jakim kierunku rozwijają się nasi sojusznicy i partnerzy, jakie rozwijają technologie i jakie technologie pojawiają się w obszarze bezpieczeństwa. To wszystko musi być uwzględnione. Wielkość armii to tylko jeden z trzech czynników, do których zaliczyłbym również poziom wydatków modernizacyjnych i koszty utrzymania wymaganej gotowości bojowej, którą musimy utrzymać.
To transformacja sił zbrojnych i przygotowanie ich do stawiania czoła przyszłym wyzwaniom spina trzy obszary decyzji strategicznej rozwoju wojska. W tym trójkącie, który jest zanurzony w permanentnej zmianie - transformacji, będziemy musieli znaleźć właściwy balans.
Czy wielkość armii nie jest najważniejszym aspektem? Nawet w kontekście Rosji, która jest naszym głównym zagrożeniem.
Z mojej perspektywy istotnym jest uświadomienie Polakom, że musimy zerwać raz na zawsze z mentalnością wschodnią. My nie mamy walczyć żołnierzami, tylko sprzętem. Nie "krew przeciwko stali", tylko "stal przeciwko stali", to tak się walczy na Zachodzie, do którego chcieliśmy dołączyć. Dlatego też ta zmiana mentalna w naszych głowach jest szczególnie istotna. I nie ma znaczenia, co Rosjanie będą chcieli robić. Oni mogą robić ze swoimi obywatelami co chcą.
W koncepcji transformacji, którą przedstawił Sztab Generalny Ministerstwu Obrony Narodowej, najważniejszym aspektem jest troska o obywateli oraz ich bezpieczeństwo. Nie chodzi nam o to, żeby tak jak w Rosji brać kogokolwiek, bo jego strata nie ma większego znaczenia. Interesuje nas to, żebyśmy przygotowali polskiego obywatela-żołnierza, który będzie w stanie profesjonalnie walczyć, będzie dobrze wyszkolony, dowodzony przez najlepiej przygotowanych podoficerów i oficerów, a dowództwa, które będą dowodzić w działaniach i operacji, przejdą rygorystyczny proces profesjonalnej ewaluacji gotowości bojowej, nie wielopoziomowej kontroli w dzisiejszym znaczeniu.
Te kompetencje nie mają być do przysięgi czy świetnego maszerowania na placu musztry, ale zapewnienia optymalnego przygotowania do długotrwałych działań na współczesnym i przyszłym polu walki i przetrwanie na nim. Najlepszy sprzęt, najlepsze wyposażenie, jakie tylko jest dostępne, będzie w rękach polskiego żołnierza. Dla nas celem jest obrona ojczyzny i zapewnienie, że jak najwięcej obywateli przeżyje konflikt. Oby do niego nigdy nie doszło.
Rosjanie biorą na wojnę niemal z ulicy każdego mężczyznę, który jest w stanie walczyć. Słychać nawet o więźniach czy osobach niepełnosprawnych wysyłanych na front. Czy to jest zatem doświadczenie z wojny w Ukrainy?
Ja nie mówię, że musimy mieć małą armię. Mówię tylko, byśmy popatrzyli na żołnierza z trochę innej perspektywy. Żołnierz ma nie być po to, żeby zginął, tylko żeby walczył i mógł wrócić, a potem kolejny, który będzie przygotowany w takim samym stopniu, by go wymienić. Wojna nie trwa trzy miesiące. Ludzie muszą być rotowani. Nie chcemy mieć społeczeństwa, w którym będziemy mieć kaleki z PTSD. Chcemy, żeby społeczeństwo w ramach swoich konstytucyjnych obowiązków w sposób wyważony i w szerszym wymiarze przejęło odpowiedzialność za państwo.
Jeśli nie powszechny pobór wojskowy, to może szkolenia dla osób wchodzących w dorosłość?
Ta dyskusja, czy i jaka służba wojskowa, jest jeszcze przed nami. Jestem zdania, że bezwzględnie potrzebujemy dużych zasobów rezerw. One nie mogą być takie jak te, które zostały stworzone ustawą z 1967 roku, bo poza małymi zmianami, nowa nic szczególnego nie wniosła. Mamy rezerwę aktywną i pasywną. Z tej perspektywy wydaje się, że każda forma szkolenia polskiego obywatela będzie absolutnie pozytywna.
W ramach przygotowania koncepcji, którą przedłożyliśmy ministrowi MON, pokazaliśmy nasze potencjalne narodowe rozwiązanie, które bierze pod uwagę różnice między nami a Finlandią, USA, Francją czy Szwecją. Żadne z rozwiązań w tych krajach nie spełnia naszych oczekiwań, bo my mamy specyficzną sytuację, jesteśmy w specyficznym miejscu, jeśli chodzi o położenie geopolityczne, historię, system szkolnictwa, budżetowanie obronności czy wielkość i zadania sił zbrojnych.
Każdy kraj jest inny. Musimy stworzyć własny plan, który będzie odpowiadał nam i społeczeństwu. Na chwilę obecną nie ma balansu, bo jest stara rezerwa, która kiedyś była w armii i ona głównie powoływana jest na ćwiczenia wojskowe.
Prowadzimy szkolenia z dobrowolną zasadniczą służbą wojskową, część z tych osób również przechodzi do rezerwy. Z analiz wynika, że musimy znaleźć lepsze miejsce i system szkolenia rezerw, ponieważ realizacja szkolenia w jednostkach w dziewięciu turnusach wcale nie służy gotowości sił zbrojnych. Przypominam czasy służby zasadniczej, gdy nabór był głównie tylko w dwóch turnusach: wiosennym i zimowym i jednostki były w stanie podołać takiemu wyzwaniu, teraz skupiają się głównie na szkoleniu DZSW.
Szef BBN twierdzi, że w obliczu zagrożenia Polsce może starczyć amunicji na 5 dni. Czy naprawdę jest tak źle?
Nie chcę wchodzić w efekty wywiadu pana ministra, a raczej właściwego zrozumienia jego przekazu. Jeśli chodzi o uzbrojenie w siłach zbrojnych, mamy bardzo zróżnicowane systemy, jeszcze trochę pozostałości starych i wchodzi nowe. To różne systemy walki, mamy wiele potrzeb amunicji do systemów walki rodzajów wojsk. Nie byłbym jednak pesymistą, gdyż produkujemy, kupujemy, ale i kontraktujemy zdolności produkcyjne w polskim przemyśle zbrojeniowym.
Chciałbym, abyśmy zwrócili uwagę na fakt, iż mamy do wypełnienia narodowe plany obrony i plany sojusznicze. Nasze zasoby muszą być przechowywane w sposób, który zapewni ich właściwą skuteczność w długiej perspektywie. Musimy mieć na te potrzeby właściwą infrastrukturę, która też jest sukcesywnie budowana. Bez inwestycji w tym obszarze będzie trudno spełnić wymagania, które stawiane są przed nami przez nasze narodowe i sojusznicze plany.
Czytaj więcej: "Zełenski jest następny". Alarmujące słowa po decyzji Trumpa
Krzysztof Król jest generałem broni, zastępcą Szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. W wojsku służy od 1991 roku. Jest absolwentem Wyższej Szkoły Oficerskiej Inżynierii Wojskowej i Studiów Polityki Obronnej w Akademii Sił Zbrojnych Kanady w Toronto. Służył w Kwaterze Dowództwa Regionalnego NATO.
Mateusz Kaluga, dziennikarz o2.pl