Nieudany skok z wysokości 400 metrów. Nie żyje 65-latek
Tragiczne wiadomości płyną prosto z Włoch. 65-letni Mark Andrews, który pochodził z Kornwalii w Wielkiej Brytanii, oddał nieudany skok w Dolomitach z wysokości 400 metrów (w ramach sportu base jumping). Niestety, mężczyzna zmarł. Szczegóły dramatycznego wypadku dosłownie mrożą krew w żyłach.
O sprawie pisze teraz portal "Newsweek". Dramat rozegrał się w minioną sobotę, 3 czerwca 2023. 65-letni Mark Andrews, emerytowany inżynier, uprawiał ten sport już od 2014 roku. Przed tragiczną śmiercią oddał prawie 600 skoków.
Czym właściwie jest wolność słowa? Czy potrzebne nam są regulacje?
Mężczyzna feralnego dnia sam wybrał się w góry. Tym razem, ubrany w specjalny kombinezon wingsuit, skakał ze skały w Trentino w Dolomitach. Niestety, jego spadochron podczas akcji najpewniej się nie otworzył. Nieszczęśnik zmarł na miejscu.
Nie żyje brytyjski skoczek. Zginął w Dolomitach
Przypadkowy świadek wypadku natychmiast wezwał służby ratunkowe. Na miejsce przyleciał helikopter wraz z ratownikami. Wciągnięto ciało zmarłego na pokład.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Był nieustraszony i będzie go brakować. Regularnie występował we Włoszech na różnych imprezach związanych ze skokami z bazy. Skakał również z mostów i drapaczy chmur na całym świecie - cytuje słowa pewnego base jumpera portal "Daily Mail".
Inny skoczek zaś stwierdził: "obszar, w którym doszło do tego wypadku, jest jednym z najbardziej niebezpiecznych. Zaleca się go tylko ekspertom".
Sprawę bada teraz dokładnie policja i prokuratura. Śledczy ustalą, co tak naprawdę doprowadziło do potwornej tragedii. "Daily Mail" wylicza zaś, że niebezpieczny sport base jumping w minionych 20 latach zabił już ponad 400 osób.
W tym samym terenie, co teraz 65-letni Mark Andrews, rok temu zginął inny Brytyjczyk (także podczas skoku). 33-latek, Dylan Morris Roberts, również nie miał szans. Zmarł na miejscu.