Nowe informacje ws. tragedii na promie. "Desperackie działania"

137

Ciągle niewyjaśniona pozostaje tragedia na promie Stena Spirit płynącym z Polski do Szwecji, z którego pokładu wyskoczyła 36-letnia Paulina S. oraz jej syn. Najprawdopodobniej kobieta wyrzuciła dziecko za burtę, po czym popełniła samobójstwo. Nowe doniesienia w tej sprawie są szokujące.

Nowe informacje ws. tragedii na promie. "Desperackie działania"
Nowe informacje ws. tragedii na promie. "Desperackie działania" (Unsplash.com, Vidar Nordli-Mathisen)

Śledztwo ws. wydarzeń na promie Stena Spirit prowadzi prokuratura w Gdańsku. Do jego szczegółów dotarł niemiecki "Bild", który w piątek napisał o "zdesperowanej matce". Z ustaleń gazety wynika, że na kilka tygodni przed tragicznymi wydarzeniami, urzędnicy podejmowali "desperackie działania", aby zlokalizować 36-letnią Paulinę S.

Nowe informacje ws. tragedii na promie. "Desperackie działania"

Tragedia na promie wydarzyła się w czwartek (29 czerwca) po godz. 16.00. Statek wypłynął z Gdyni do szwedzkiej Karlskrony, a gdy znajdował się na wodach Morza Bałtyckiego, nagle pojawiły się komunikaty o ludziach za burtą. Wtedy natychmiast rozpoczęła się akcja ratunkowa, w którą zaangażowano nawet siły NATO.

Z ustaleń "Bilda" wynika, że 36-letnia Paulina S. przed tragedią na Bałtyku przebywała z synem Lechem w Grudziądzu. "Mieszkańcy są wstrząśnięci perfidnym działaniem kobiety" - napisał tabloid.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: "Polacy rozpieszczają się na wakacjach". Dwa kierunki, na które zapłacisz najmniej

"Kilku urzędników było zaniepokojonych zdrowiem psychicznym 36-latki" - stwierdził niemiecki dziennik. Kobieta samotnie wychowywała upośledzonego umysłowo syna, który cierpiał m.in. na ciężką postać autyzmu. Wszystko wskazuje na to, że Paulina S. była przytłoczona obowiązkami wynikającymi z opieki nad niepełnosprawnym dzieckiem.

Paulina S. często zmieniała miejsce zamieszkania. Nieco ponad rok temu mieszkała w Gdańsku, skąd przeniosła się do Gdyni, później na krótko osiadła w Sopocie, by w kwietniu 2023 roku przenieść się do Grudziądza. Czy ciągłe przeprowadzki mogą świadczyć o tym, że 36-latka nie radziła sobie z wychowywaniem syna i była coraz mocniej przytłoczona sytuacją?

Izabela Heidrich, rzeczniczka urzędu miejskiego w Sopocie, powiedziała wcześniej "Faktowi", że już w lutym 2023 roku sąd orzekł, iż 36-latka pilnie potrzebuje pomocy psychologicznej. Wtedy zaniepokojeni pracownicy przedszkola, do którego uczęszczał 7-letni Lech, skontaktowali się z miejskim biurem pomocy społecznej.

- Jeśli spojrzeć na czas przed wypadkiem, można dojść do wniosku, że matka najpierw ukrywała swoje problemy i bardzo świadomie obmyślała plan ich zakończenia - powiedział "Bildowi" jeden z urzędników z Grudziądza.

Z zeznań pasażerów przesłuchiwanych przez szwedzkich śledczych dowiadujemy się, że Paulina S. na chwilę przed tragedią spokojnie siedziała z synem na promie. W pewnym momencie przerzuciła 7-latka przez barierki, po czym sama skoczyła do wody.

Autor: ŁKU
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić