Ostatnie chwile Marcela. Strażak był blisko. "Zabrakło 20 sekund"
Maciej Radziszewski, strażak z OSP Gądków Wielki, ruszył z pomocą tonącym braciom - Marcelowi i Patrykowi. Sam znalazł się w ogromnym niebezpieczeństwie. - Zabrakło 20 sekund i bym do niego (Marcela - przyp. red.) dotarł - powiedział "Gazecie Lubuskiej" Radziszewski.
Tragedia w Dziwnówku wydarzyła się pod koniec lipca 2025 roku i zakończyła śmiercią 16‑letniego Marcela. Chłopak wszedł do wzburzonego Bałtyku, mimo że obowiązywał zakaz kąpieli. Towarzyszył mu brat Patryk, który zdołał dopłynąć do brzegu, jednak Marcel został porwany przez silne prądy i zniknął pod wodą. Dzień później - 29 lipca - ciało chłopaka znalazło się 20 km od miejsca dramatu - na plaży w Niechorzu.
Nastolatków ratować próbował wypoczywający nad Bałtykiem pan Maciej, strażak ochotnik z OSP Gądów Wielki (woj. lubuskie).
Zobaczyłem, że w okolicy falochronu chłopak ma problemy, wzywał pomocy. Ruszyłem do niego, ale fale były naprawdę wysokie. Chwyciłem go za rękę. W pewnym momencie jedna z fal nas przykryła i obaj mieliśmy problemy, żeby utrzymać się na powierzchni. Krzyknąłem "właź na falochron". Trzymaliśmy się falochronu i tak udało nam się wydostać na brzeg - powiedział "Gazecie Lubuskiej".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Janusz Machulski: "Żyjemy w normalny kraju, w którym zdarzają się nienormalne sytuacje"
Niewiele zabrakło, a uratowałby też Marcela. - Fala była taka wysoka, że przerzuciła go na drugą stronę falochronu. Widziałem go, szedłem w jego stronę - zrelacjonował.
Ludzie z brzegu krzyczeli i pokazywali, gdzie się znajduje. Doszedłem do miejsca, gdzie woda sięgała mi do brody. W pewnym momencie chłopaka nakryła wysoka fala i już go nie widziałem. Nie widziałem go, było naprawdę niebezpiecznie, musiałem się wycofać. Zabrakło 20 sekund i bym do niego dotarł... - ujawnił.
Pan Maciej nie czuje się bohaterem. - Nie jestem ratownikiem wodnym, nie kończyłem żadnych kursów. Od małego ciągnęło mnie do wody, spędzałem w niej dużo czasu, nieźle pływam - dodał.
Po prostu pomogłem temu chłopakowi wydostać się z wody. Pomagałem nie tylko ja, było tam więcej osób, które szybko utworzyły łańcuch życia, ale fale dosłownie powalały ludzi do wody. Nie szukam poklasku. Chodzi mi najbardziej o uświadomienie ludzi, jak niebezpieczne jest morze podczas tak trudnych warunków pogodowych - podsumował w rozmowie z "Gazetą Lubuską".
"Maćku, brak nam słów"
Na bohaterską postawę zareagowało już Sołectwo Gądków Wielki.
"Nie każdy bohater nosi pelerynę" – w tym przypadku to powiedzenie jest jak najbardziej odpowiednie. Bohaterstwo bardzo często przejawia się w codziennych, zwykłych czynach, a prawdziwymi bohaterami są zwykli ludzie, którzy wykazują się niezwykłą odwagą, poświęceniem i empatią w sytuacjach wymagających działania. Nie potrzebują peleryn ani supermocy, aby dokonać czegoś niezwykłego. I tak właśnie zachował się mieszkaniec naszej miejscowości Maciej, wykazując bohaterską postawę uratował życie 16-letniego Patryka - napisano na Facebooku.
Maćku, brak nam słów, aby wyrazić nasz podziw i dumę za to, co uczyniłeś. Wiedz, że jesteś naszym bohaterem - podsumowano.