Ostra potyczka na froncie. Rosjanie znów strzelali do Rosjan
Co najmniej 11 żołnierzy zostało postrzelonych w wyniku bratobójczego ognia w rosyjskiej armii. Żandarmeria poszukuje żołnierza, który zabił sześciu kolegów i uciekł. Na napięcia może wpływać spożywanie alkoholu, czy niskie morale. To informacje wywiadowcze brytyjskiego ministerstwa obrony, na które powołuje się telewizja Biełsat.
Poszukiwany żołnierz, który miał pozbawić życia kilku wojskowych, jest byłym więźniem zrekrutowanym do oddziału Storm-Z, przyłączonego do batalionu artylerii w okupowanym przez Rosję obwodzie donieckim - pisze Biełsat.
Drugie zdarzenie miało miejsce 5 maja, gdy żołnierz z 38. Samodzielnej Brygady Strzelców Zmotoryzowanych po spożyciu alkoholu postrzelił pięciu żołnierzy.
Prowadzą agroturystykę na Mazurach. Oto czym się zajmują
Zwrócono uwagę na to, że przypadki bratobójczego ognia zdarzają się w rosyjskim wojsku od początku wojny na Ukrainie i mogą mieć śmiertelne konsekwencje dla postronnych cywilów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Biełsat powołując się na raport przypomina, że w połowie sierpnia 2023 roku w miejscowości Urzuf koło Mariupola czeczeńscy bojownicy i rosyjscy żołnierze otworzyli ogień do siebie nawzajem po kłótni po spożyciu alkoholu, w wyniku czego zginęło 11 osób, w tym czterech rosyjskich żołnierzy i siedmiu cywilów.
Te przypadki bratobójczego ognia są symptomatyczną kombinacją niskiego morale, nadużywania alkoholu, a także napięć etnicznych. Stałe wykorzystywanie na polu walki osadzonych bojowników ze Sztormu-Z z kryminalną przeszłością i historią przemocy jeszcze potęguje przypadki bratobójczego ognia – napisano.
Przed kilkoma miesiącami ukraińskie serwisy publikowały film z frontu. Na nagraniu widać było, jak rosyjski system Pancyr-S wystrzelił jedną z rakiet w kierunku swoich żołnierzy. Portal zaznacza, że przyczyna incydentu nie jest znana, ale wiele wskazuje na to, że mogło dojść do awarii oprogramowania tej broni.