Dziwna sytuacja miała miejsce w miniony poniedziałek (9 października). Tuż po godzinie 10:30 z lotniska w Katowicach wystartował Bombardier CRJ-900 linii Luftansa, kierujący się w stronę Frankfurtu.
Po niecałych 20 minutach od startu, gdy samolot znajdował się na wysokości 1,3 tys. metrów, pasażerów ogarnęła konsternacja. To dlatego, że maszyna nagle zmieniła kurs i... zawróciła do Polski.
Samolot nagle zawrócił
Co takiego się stało? Okazało się, że podczas lotu piloci zauważyli, że z maszyną coś jest nie tak. Wskaźnik paliwa pokazywał, że było go za mało. Czyżby ktoś zapomniał zatankować? Wobec tego niepokojącego odkrycia musiała działać błyskawicznie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chwilę później pasażerowie, ku swojemu zdziwieniu, pojawili się z powrotem na Śląsku. Rzecznik Lufthansy w rozmowie z niemieckim "aeroTELEGRAPH" wyjaśnił, że powodem całego zamieszania była nagła awaria wskaźnika poziomu paliwa.
Przed startem wskaźnik nie pokazywał, że w zbiorniku brakowało paliwa - dopiero w powietrzu urządzenie zaczęło pokazywać prawidłowe wartości i okazało się, że paliwa nie wystarczy na powrót do Niemiec.
Po powrocie do Katowic samolot został dotankowany i na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Podróżni dotarli do Frankfurtu zestresowani i z godzinnym opóźnieniem, ale radykalne ruchy podjęte przez załogę Bombardiera CRJ-900 były niezbędne. Na lotnisku usterka została naprawiona.
Przepraszamy za wszelkie niedogodności. Bezpieczeństwo naszych pasażerów i załóg jest dla nas zawsze najwyższym priorytetem - rzecznik Lufthansy przekazał w oświadczeniu przesłanym do "Simple Flying".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.