Pochowała męża. Kilka tygodni później okazało się, że on żyje
Krewni rosyjskich więźniów, którzy zginęli na Ukrainie, otrzymują puste trumny od dowództwa grupy Wagnera - podaje opozycyjny kanał Dożd. Dowódcy proszą też, by nie otwierać grobów i nie sprawdzać, ale zapewniają, że to ich krewny jest w środku i rzeczywiście zginął na wojnie. Prawda bywa jednak inna.
Sytuację opozycyjnej telewizji Dożd opisała kobieta, której dla jej bezpieczeństwa nazwano "Angeliną". Jak mówi, ponad miesiąc temu pochowała swojego męża, byłego więźnia, który został zrekrutowany do prywatnej grupy Wagnera i wyjechał do Ukrainy.
Pochowała męża w pustej trumnie
Powiedziała, że o tym, że jej mąż został zwerbowany przez wagnerowców, dowiedziała się od bliskich innego skazanego. Nie wierzy też, że jej mąż dobrowolnie wyjechał na wojnę - zapewnia, że nie miał nic przeciwko Ukrainie i Ukraińcom.
Jesienią mąż Angeliny przestał się z nią kontaktować, a w grudniu zadzwonili do niej przedstawiciele grupy Wagnera. Powiedzieli, że mężczyzna zginął w okolicach Bachmutu, gdzie trwają najcięższe walki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tajemnicze manewry Białorusi i Rosji. Poderwano myśliwce MiG-29
Od dowództwa bliscy otrzymali zamkniętą ocynkowaną trumnę, medale z PKW, dyplom honorowy i akt zgonu. Kiedy Angelina zapytała, czy to jej mąż naprawdę jest w trumnie, powiedziano jej, że "nie może być żadnej pomyłki".
Powiedzieli nam, że nie ma potrzeby otwierania trumny, ponieważ przed wysłaniem [najemników na wojnę - przyp. red.] pobierają DNA i kiedy odkrywają zwłoki, porównują je. Powiedzieli nam, że dają 100 proc. gwarancji, że to on – powiedziała kobieta telewizji Dożd.
Żyje, ale trafił do niewoli
Jednak kilka tygodni po pogrzebie Angelina otrzymała wiadomość, że jej mąż żyje i przebywa w okupowanym przez rosyjskie siły mieście Debalcewe w obwodzie donieckim. A kilka dni później odebrała telefon z ukraińskiego numeru od mężczyzny, który przedstawił się jako funkcjonariusz SBU.
Stwierdził, że mąż Angeliny żyje i że został wzięty do niewoli pod koniec października. Rozmówca opisał też ranę, od której według przedstawicieli grupy Wagnera zmarł mąż kobiety i stwierdził, że ostatecznie udało mu się uratować życie.
Czytaj także: Tajne działania na Krymie. Ukraina wyjawiła, co planuje
Nie jest to pojedynczy przypadek
Po tym telefonie kobieta zwróciła się do Federalnej Służby Więziennej, ale ta odmówiła udzielenia jej informacji o mężu, powołując się na to, że są to informacje poufne. W tym samym czasie dowództwo wojskowe Ukrainy potwierdziło Angelinie, że jej mąż jest ranny i trafił do niewoli.
Dziennikarze telewizji "Dożd" podkreślają, że nie jest taki pojedynczy przypadek. Udało się im znaleźć jeszcze kilka podobnych historii w mediach społecznościowych. Wynika z nich, że niektórzy krewni po otrzymaniu trumny, boją się ją otworzyć, a przedstawiciele wagnerowców zalecają, "aby pozostała zamknięta".