Polak był na miejscu katastrofy w Lizbonie. "Ludzie błagali o pomoc"
- Ten wagon był po prostu zmasakrowany. Jego siła zmiażdżyła turystów. Ludzie błagali o pomoc - opisuje w rozmowie z o2.pl Mariusz Bieńkowski, Polak mieszkający w Lizbonie. Z kolei Polka Zuzanna przekazuje, że rozbitą kolejką jeździła kilka razy w tygodniu. Z rodakami z Portugalii rozmawiamy w chwili, gdy media informują o kolejnych dwóch ofiarach. W wypadku śmierć poniosło już 17 osób.
W środę ok. godz. 18 doszło do wypadku kolejki linowo-terenowej Gloria w Lizbonie. Pojazd prawdopodobnie wypadł z szyn i uderzył w ścianę budynku. Jak informują tamtejsze media, zginęło co najmniej 17 osób, a ponad 20 odniosło obrażenia.
Nagrał go i wysłał na policję. Teraz każdy zobaczy, co zrobił kierowca
Przyczyną wypadku mogło być pęknięcie linki zabezpieczającej, choć pojawiły się również doniesienia o problemach z hamulcami. W czwartek głoszono dzień żałoby narodowej w kraju, w Lizbonie potrwa ona trzy dni.
Wiadomo, że wśród ofiar są obywatele Portugalii i Niemiec. Wśród poszkodowanych nie ma naszych rodaków. Redakcji o2.pl udało się skontaktować z Polakami obecnymi na miejscu tragedii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wracałem akurat z pracy. Gdy wysiadłem z metra, zobaczyłem biegnących ludzi. Poszedłem za nimi, po chwili zobaczyliśmy straszny wypadek. Wagon był zmasakrowany, swoją siłą zmiażdżył turystów. Ludzie błagali o pomoc, ktoś krzyczał, że ma zmiażdżone nogi. My nic nie mogliśmy zrobić. Akcja ratownicza była utrudniona, bo to się stało w bardzo wąskiej uliczce. Środkiem jechała kolejka, po bokach spacerowali turyści - mówi o2.pl Mariusz Bieńkowski, Polak mieszkający w Lizbonie.
Dodaje, że kolejka jest jedną z największych atrakcji stolicy Portugalii. On sam mieszka ok. 300 metrów od niej. By dostać się na pojazd, należy swoje odczekać w kolejce, czasem nawet 30 min.
Na miejscu tragedii była też Zuzanna Jaroszkiewicz. - Kolejką jeździłam kilka razy w tygodniu. Była stara, ale taki miała charakter. Dotychczas była bezpieczna - mówi nam Polka. Wspomina, że widziała wiele przygniecionych osób. Służby starały się wyciągać poszkodowanych i układać na chodniku.
Wypadku nie widziałam, ale od razu pojechałam na miejsce. Nie mogłam w to uwierzyć. Wszyscy są w szoku, nikt nie spodziewał się takiej tragedii. Poza drobnymi usterkami, nie było problemów z tymi kolejkami - dodaje w rozmowie z o2.pl Julita Kucińska przewodnik z InfoLizbona.
Nasza rozmówczyni pracuje z turystami. Przekazuje, że wypadek wpłynie na odbiór wszystkich lizbońskich kolejek, ale samego miasta nie będą się bali zwiedzać. - Miasto funkcjonuje normalnie. Wczoraj lizbońskie tramwaje zatrzymały się i to był znak wsparcia - opisuje Kucińska.
Mateusz Kaluga, dziennikarz o2.pl