Potężny kielczanin utknął w wannie. Spędził w niej wiele godzin
Kielce w woj. świętokrzyskim. Tutaj strażnicy miejscy spotkali się z dość nietypowym wezwaniem. Okazuje się, że jeden z mieszkańców utknął w wannie.
To wydarzenie na długo zostanie zapamiętane nie tylko przez mieszkańca Kielc, ale również przez strażników miejskich. Mężczyzna utknął w wannie ze względu na swoje gabaryty. Nie nieudolnych próbach wydostania się z niej, w końcu odpuścił i postanowił zawiadomić Straż Miejską.
Mieliśmy telefon od przerażonego mężczyzny, który znalazł się w dość kłopotliwej sytuacji. Przez wiele godzin zastanawiał się czy zadzwonić do Straży Miejskiej. Otóż z uwagi na własne gabaryty nie mógł wydostać się z wanny, zaklinował się w niej. W końcu zwrócił się do nas o pomoc, potraktowaliśmy to całkowicie poważnie, bo człowiek znajdował się w sytuacji, gdzie no ileż można siedzieć w wannie. Z pozoru może się to wydawać dość humorystyczne, ale udzieliliśmy panu pomocy, pomogliśmy mu wydostać się z wanny - powiedziała RMF MAXXX komendant Renata Gruszczyńska.
Czym właściwie jest wolność słowa? Czy potrzebne nam są regulacje?
Seria nietypowych zawiadomień
Funkcjonariusze pomogli mężczyźnie. Choć to nie było łatwe wyzwanie. Okazuje się jednak, że to niejedyne tego typu zdarzenie w woj. świętokrzyskim.
Jakiś czas temu funkcjonariusze dostali inne, z goła, zaskakujące zawiadomienie. Ktoś zawiadomił Straż Miejską o tym, że na drugą stronę jezdni próbują przedostać się ślimaki i dżdżownice. W związku z tym strażnicy zostali poproszeni o... zablokowanie ruchu na Al. Solidarności. Tej interwencji jednak strażnicy się nie podjęli.
Oburzony mieszkaniec miasta zażądał, aby strażnicy przyjechali na aleję Solidarności w celu zamknięcia ruchu kołowego. Według zgłaszającego powodem zamknięcia ruchu miało być przechodzenie przez jezdnię ślimaków i dżdżownic. Oczywiście nie przyjęliśmy tego zgłoszenia - dodała komendant.
Innym razem, funkcjonariusze dostali apel o ratowanie kaczek. Miały one...skakać z dachu.
Zgłaszający żądał, by strażnicy zabezpieczyli bezpieczne lądowanie kaczek na chodniku i bezpieczne przejście do Silnicy. Tutaj pomogliśmy, bo faktycznie kaczki były dość młode i przeniesione zostały do rzeki - opowiada Gruszczyńska.
Takich zgłoszeń było znacznie, znacznie więcej. Pijany jeździec konny w centrum miasta, wąż boa na klatce schodowej czy skorpion w mieszkaniu...