Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym. Satelity ujawniły skalę zniszczeń
Biebrzański Park Narodowy po raz kolejny padł ofiarą żywiołu. To już trzeci w tym roku pożar, który stanowi poważne zagrożenie dla cennych przyrodniczo terenów parku. Z danych satelitarnych wynika, że ogień strawił łącznie 191 hektarów.
W ostatnich dniach ogień ponownie zagroził jednej z najcenniejszych przyrodniczo ostoi w Polsce – Biebrzańskiemu Parkowi Narodowemu. Choć obecnie sytuacja została opanowana, strażacy wciąż pracują nad dogaszaniem tlących się torfowisk.
W walce z ogniem pomogły nie tylko służby na ziemi, ale i te w powietrzu – akcję wsparły policyjne śmigłowce oraz drony.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dramatyczne nagranie z Wrocławia. Mężczyzna wpadł do Odry
Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym
Jak podaje portal Remiza.pl, analiza zdjęć satelitarnych wykazała, że ogień objął dokładnie 191 hektarów terenu. Choć liczba ta blednie w porównaniu do pożaru z 2020 roku, gdy spłonęło ponad 5 tysięcy hektarów, wciąż budzi niepokój. Dzięki obrazom z orbity służby mogły nie tylko oszacować zasięg pożaru, ale także efektywniej zaplanować działania gaśnicze.
Czytaj także: Sceny przy trumnie papieża. "Przekroczono granice"
Z danych satelitarnych wynika również, że najbardziej ucierpiała część rezerwatu Czerwone Bagno – płomienie strawiły tam około 19 hektarów. To wprawdzie tylko 0,5 proc. powierzchni tego obszaru chronionego, jednak nawet tak niewielka strata oznacza poważne konsekwencje dla lokalnego ekosystemu.
Walczą z ogniem na ziemi i w powietrzu
Jak informowała Państwowa Straż Pożarna, w akcji bierze udział niemal 350 funkcjonariuszy, w tym strażacy, żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej, leśnicy i policjanci. Nad parkiem krążyły również policyjne śmigłowce, które zrzuciły setki tysięcy litrów wody.
Podczas odprawy z udziałem służb, premier Donald Tusk zapowiedział zaostrzenie kar za celowe podpalenia. "Susze będą się powtarzać, co zwiększa ryzyko pożarów" – mówił, podkreślając, że państwo musi być przygotowane nie tylko na walkę z ogniem, ale i na skuteczne odstraszanie potencjalnych podpalaczy.
Na ten moment przyczyna pożaru pozostaje nieznana. Biegli rozpoczną dokładne ustalenia dopiero po zakończeniu akcji ratowniczej. Wiadomo natomiast, że trudna sytuacja hydrologiczna na Podlasiu – wysuszona ziemia i brak opadów – sprzyjała szybkiemu rozprzestrzenianiu się ognia.