oprac. Natalia Kurpiewska| 

Rząd ma problem z weselami. Możemy pójść drogą Wielkiej Brytanii

32

"Wesela są istotnym zagrożeniem" - przestrzegał Główny Inspektor Sanitarny. Tylko co dalej z tymi weselami? Imprezy wciąż się odbywają, a liczba dziennych zakażonych nie spada.

Rząd ma problem z weselami. Możemy pójść drogą Wielkiej Brytanii
(Flickr, Crowne Plaza CC BY 2.0 Flickr)

51 nowych przypadków po weselu w Bartoszycach, 10 zakażeń po weselu w Birczy, a 82 osoby na kwarantannie, 40 osób zakażonych po imprezie w Pszczynie. Przyjęcia weselne są ciężkim orzechem do zgryzienia, bo właśnie z nimi często wiążą się nowe ogniska koronawirusa. Ostatnie dwa miesiące pokazują, że ciężko jest ograniczyć rozprzestrzenianie się choroby, nie da się przecież kontrolować bawiących się weselników.

- Wesela są istotnym zagrożeniem. Cały świat się zastanawia, co zrobić z weselami. Nie ukrywam, że zastanawiamy się nad tym - mówił w w programie "Newsroom WP" główny inspektor sanitarny Jarosław Pinkas. Apeluję, aby nie zapraszać ludzi starszych ani chorych - dodaje.

Pinkas przytacza przykład Wielkiej Brytanii. - Może dojść do sytuacji jak w Wielkiej Brytanii. Brytyjczycy przedwczoraj drastycznie ograniczyli liczbę osób na weselach do 30 osób. Przeciwko naszym działaniom są osoby, które mają wesela, cała reszta społeczeństwa nas popiera - mówił.

- Dziś pan premier wydał nam dyspozycję, żebyśmy wspólnie z Ministerstwem Infrastruktury i Ministerstwem Spraw Wewnętrznych przedstawili raport, jakie działanie powinniśmy podjąć, żeby wesela i eventy nie stanowiły zagrożenia. Nad takimi rozwiązaniami pracujemy - dodał.

Aktualne restrykcje weselne pozwalają na maksymalnie 150 osób na jednej imprezie. W żółtej strefie na weselu może się bawić do 100 gości, a w czerwonej 50.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić