"Są sygnały". Rodzice Krzysia Dymińskiego zabrali głos
Przed dwoma laty, około czwartej nad ranem, Krzysztof Dymiński opuścił dom. 16-latek od tego momentu nie kontaktował się z rodziną. Jego bliscy nie ustają w poszukiwaniach. - Są sygnały, które zostawiają nam nutkę niepewności i nadziei, że być może nasz syn żyje - zaznaczają jego rodzice w podcaście serwisu "Wprost".
Krzysztof Dymiński zaginął 27 maja 2023 roku, kiedy to wyszedł z domu nad ranem i ślad po nim zaginął. Po raz ostatni był widziany na Moście Gdańskim w Warszawie około godz. 6:00. Jego rodzice, Agnieszka i Daniel, od tego czasu nie ustają w poszukiwaniach i staraniach, by dowiedzieć się, co się z nim stało.
Dotarły do nich istotne sygnały dotyczące możliwego miejsca pobytu Krzysztofa. Jeden z nich wykluczono.
Miejsce "must see" podczas wizyty w Leeds. Istnieje ponad 200 lat
Dostaliśmy nagranie chłopaka łudząco podobnego do naszego syna. Do dziś nie wiemy, czy to był Krzysztof - podkreśliła Agnieszka Dymińska, matka zaginionego, w podcaście serwisu "Wprost".
Na myśli miała nagranie z kamerki samochodowej, na którym widać młodego człowieka na drodze nr 11 z Koszut do Kórnika w stronę Poznania. Ten mężczyzna był bardzo podobny do jej syna.
Sygnał od gospodarza. "Nie mamy tej sprawy zamkniętej"
Inny sygnał pochodził od gospodarza, który twierdził, że Krzysztof odwiedził jego posesję. Policja nie zdołała jednoznacznie zweryfikować tej informacji.
Drugi taki sygnał mieliśmy od gospodarza, który powiadomił nas kilka dni później, ponieważ nie wiedział o zaginięciu naszego dziecka, że był u niego chłopak bardzo podobny, zeznał na policji, że tak, to był Krzysztof. Natomiast też nie mamy tej sprawy zamkniętej. Nie wiemy, czy ten chłopak, to był nasz syn, czy nie. Więc żyjemy niepewnością i czekamy na każdy taki sygnał, który uda się zidentyfikować i zamknąć tę historię - zaznaczyła pani Agnieszka.
Aktualnie rodzina zaginionego otrzymuje raporty z policji w raz miesiącu. Chłopak jest poszukiwany przy okazji innych akcji.
Rozumiemy, że po takim czasie działania stają się rzadsze, ale wciąż mamy nadzieję, że nowe technologie lub pomysły mogą pomóc - przyznali rodzice Krzysztofa.