aktualizacja 

Skandal na Podkarpaciu. Uwierzyli księdzu. Przyjechali po nią taczkami

259

Bulwersujące sceny rozegrały się na podkarpackiej wsi. Dyrektorka jednej ze szkół zgłosiła kurii, że ksiądz w niewłaściwy sposób dotyka dzieci. Mieszkańcy zareagowali w sposób zadziwiający. Przyjechali po nią taczkami. Zabrali jej telefon, skakali po aucie, nie pozwalali odjechać - opisuje "Gazeta Wyborcza".

Skandal na Podkarpaciu. Uwierzyli księdzu. Przyjechali po nią taczkami
Zgłosiła zachowanie księdza. Ludzie przyjechali po nią taczkami (Pixabay)

Bulwersująca historia, którą opisała "Gazeta Wyborcza", wydarzyła się w jednej z podkarpackich wsi. Dyrektorka niewielkiej szkoły zdecydowała się zgłosić do kurii dziwne zachowanie księdza, który miał dotykać dzieci po udach w "niewłaściwy sposób".

Wydawało się, że duchowny zostanie odsunięty od prowadzenia zajęć w szkole. Niestety, wszystko potoczyło się zgoła inaczej.

Ale od początku. Dyrektorka szkoły najpierw spotkała się z dziećmi, których dotknęło zachowanie księdza. Co robił duchowny? Uczniowie skarżyli się, że mają problem na lekcjach religii. Że "ksiądz dotyka po udach, wkłada rękę między nogi, a kiedy głaszcze po plecach, ręką schodzi do pośladków".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Wyjątkowe odkrycie w kościele w Odrzykoniu. Pierwsze takie na Podkarpaciu

Rodzice dzieci pojawili się na specjalnie zaaranżowanym spotkaniu w szkole. W słowa pedagogów uwierzyła dwójka, siedem osób kategorycznie odrzuciło słowa na temat księdza. Dlaczego?

Bo nadal na wsi ksiądz to ważna persona, nieomal świętość. I tak też był traktowany w miejscu, w którym od kilku miesięcy zachowywał się niestosownie.

Należało z tym więc coś zrobić. Ale wieś była innego zdania - oceniła dyrektorka, cytowana przez "GW".

Jak sama przyznała była już dyrektorka szkoły, chciała chronić dzieci i nie zamierzała oskarżać księdza o molestowanie.

Starała się interweniować i zadziałać tak, by jej podopiecznym nie działa się krzywda, ale też żeby duchowny nie został niesłusznie pomówiony o złe zachowania.

Argumenty rodziców były takie, że przecież się nic nie stało, a księża zawsze macali - tłumaczyła zszokowana kobieta dziennikarzom.

Mieszkańcy zareagowali agresywnie, nie pozwolili odsunąć księdza od pracy w szkole. A dyrektorkę po prostu przegonili.

Po majówce przyjechali po nią taczkami, ale zabrakło im odwagi, żeby ją na taczkach wywieźć ze wsi. Zabrali jej też telefon, skakali po aucie, nie pozwalali odjechać. A potem kazali kobiecie "wyp...ć". I tak zakończyła się bulwersująca historia.

Kobieta zgłosiła sprawę na policję, pojawiła się też kontrola z kuratorium. Potem dokończyła rok szkolny. Dyrektorka szkoły wreszcie odeszła z pracy. Ksiądz nadal jest w parafii, ale nie pracuje z dziećmi.

W tej sprawie wysłaliśmy pytania do odpowiednich służb. Czekamy na odpowiedzi.

Autor: KGŁ
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić