Skandal w Norwegii. Polacy oszukiwani na budowie
Polacy, pracujący przy budowie stacji skraplania gazu w Norwegii, padli ofiarą nadużyć. Warunki, jakie im zaoferowano, dalekie były od obiecanych standardów.
Najważniejsze informacje
- Norweskie agencje wykorzystywały pracowników z Polski, oferując krótkoterminowe umowy.
- Pracownicy nie otrzymywali wynagrodzenia w przerwach między kontraktami.
- Reakcje rządu i ekspertów wskazują na konieczność poprawy nadzoru
Praca na budowie stacji skraplania gazu na wyspie Melkoeya miała być dla wielu Polaków szansą na lepsze życie. Niestety, norweskie agencje zatrudnienia stworzyły system nadużyć, który objął tysiące pracowników z Europy Wschodniej, w tym wielu z Polski.
Jak donosił norweski dziennik "VG", zamiast godnych warunków współpracy, Polacy musieli zmagać się z nieuczciwymi praktykami.
Norweskie agencje zatrudniały pracowników na zaledwie pięciotygodniowe kontrakty, które były regularnie odnawiane. W teorii miało to działać na korzyść pracowników, jednak przepisy wymagały, aby otrzymywali oni wynagrodzenie również w przerwach między zleceniami, co w praktyce nie miało miejsca.
Władysław Kosiniak-Kamysz: Pobór wojskowy zawieszony, ale Polska stawia na przeszkolenie obywateli
W efekcie, mimo że rzeczywiście pracowali na pełen etat, ich umowy często wskazywały jedynie 20–50 proc.
Mechanizm uderzył w osoby zatrudnione od lutego 2024 do czerwca 2025 r. Mimo że formalnie umowy nadal obowiązywały, po zakończeniu zlecenia nie wypłacono pensji. Tymczasem norweskie przepisy nakazują stałe umowy dla pracowników agencji oraz wypłatę wynagrodzenia także wtedy, gdy nie ma pracy.
Nie wolno naruszać praw pracowników. Nie możemy mieć takich problemów w norweskim systemie - powiedział w rozmowie z "VG" minister energii Terje Aasland, cytowany przez "Fakt".
Zapowiedział wzmocnienie nadzoru nad pośrednikami i rozmowę z prezesem Equinora. W ocenie prawników i związkowców naruszenia mogły mieć szeroki zakres, co podnosi ryzyko roszczeń o stałe zatrudnienie, wypłatę zaległych świadczeń i odszkodowania.
Stałe zatrudnienie stanowi w Norwegii zasadę. Taka praktyka w norweskim systemie prawnym jest niedopuszczalna - podkreślił ekspert, prawnik Ole Andre Oftebro z kancelarii Foeyen w Oslo.
Prezes Equinora, Anders Opedal, także wyraził swoje zaniepokojenie sytuacją, podkreślając, że Polacy obawiali się zgłaszać problemy w obawie przed utratą pracy. Związek zawodowy Styrke, reprezentowany przez Terje Nilsena, przyznał, że sytuacja wymaga pilnych działań.
Polacy będą walczyć o swoje prawa
Według danych przywoływanych przez "VG", w 2024 r. agencje zatrudniały łącznie ponad 2,5 tys. osób, a ich obrót sięgał ok. 550 mln zł. Jak podaje "Fakt" eksperci nie wykluczają, że poszkodowani Polacy będą dochodzić praw w zakresie stałych umów, zaległych wynagrodzeń i odszkodowań.