aktualizacja 

Śmierć dwóch księży w Sosnowcu. "Ksiądz Robert bardzo źle to znosił"

389

Mieszkańcy Sosnowca wciąż nie mogą otrząsnąć się po doniesieniach o zabójstwie młodego diakona. Na ciele 26-latka było wiele ran kłutych. Domniemanym zabójcą ma być 45-letni ksiądz Robert Sz., który po zbrodni miał odebrać sobie życie. Nieoficjalnie duchowni byli skonfliktowani. Co mówią współpracownicy ks. Roberta?

Śmierć dwóch księży w Sosnowcu. "Ksiądz Robert bardzo źle to znosił"
Ks. Robert Sz. i diakon Mateusz B. (katedrasosnowiecka.pl)

Do makabrycznego odkrycia przy Domu Katolickim przy ul. Kościelnej w Sosnowcu doszło w miniony wtorek. Znaleziono tam ciało 26-letniego diakona. Miał liczne rany cięte szyi i klatki piersiowej. Tego samego dnia 45-letni ks. Robert Sz. z sosnowieckiej bazyliki rzucił się pod pociąg. Przy duchownym znaleziono nóż, którym według nieoficjalnych informacji miał zabić diakona.

Biskup sosnowiecki przekazał, że "prokuratura Okręgowa w Sosnowcu ze względu na dobro śledztwa zakazała Kurii Diecezjalnej w Sosnowcu udzielania jakichkolwiek informacji".

Mieszkańcy Sosnowca są wstrząśnięci tą tragedią. Nie dowierzają, jak mogło do niej dojść. Jak ustalił "Fakt" ks. Robert był kilkakrotnie przenoszony z parafii do parafii. Tuż po święceniach kapłańskich, które przyjął w 2004 r. niedługo pracował w sosnowieckim szpitalu jako kapelan. Potem służył w parafii w Bukownie, a następnie Jaworznie. Ostatnie cztery lata był wikariuszem w parafii św. Joachima w Sosnowcu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: "Teza, że papież nie popełnił błędu, jest nie do utrzymania". Ksiądz Prusak o pedofilii w polskim Kościele

Ks. Robert "bardzo źle to znosił"

W czerwcu 2022 r. biskup chciał go skierować do parafii przy bazylice w Dąbrowie Górniczej. Ks. Robert nie chciał jednak przeprowadzki, dlatego uprosił biskupa, by mógł zostać na kolejny rok w bazylice katedralnej NMP w Sosnowcu. Tam pełnił funkcję pomocy duszpasterskiej. Był na równi z młodymi diakonami.

Bardzo źle to znosił. Mówił, że chce przetrwać rok i wybiera się do zakonu - relacjonuje informator "Faktu".

Znajomi, którzy współpracowali z ks. Robertem, przyznają, że miał problemy osobiste. W 2019 r., gdy zmarła jego mama, przeszedł załamanie nerwowe.

Diakon Mateusz B. był na szóstym roku sosnowieckiego seminarium duchownego. We wrześniu ubiegłego roku trafił na plebanię Bazyliki Katedralnej pw. Wniebowzięcia NMP w Sosnowcu, podobnie jak ks. Robert.

Szybko okazało się, że praktykant zdobył zaufanie proboszcza, asystował mu w pogrzebach, ksiądz Robert był pomijany - mówi informator "Faktu".

Diakon był lubiany też przez parafian. - Sympatyczny, młody człowiek. Był u mnie w tym roku z kolędą. Opowiadał nam o tym, że kończy seminarium. Był taki szczęśliwy. Prosił nas o modlitwę w jego intencji, by pomyślnie skończył szkołę – mówi jedna z parafianek.

Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Sosnowcu. Wciąż nie wiadomo, co kierowało ks. Robertem. Z nieoficjalnych ustaleń wynika, że księża mieli konflikt.

Autor: ESO
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić