Śmigłowiec TOPR ruszył do akcji. Wszystko przez atak paniki
W niedzielę po południu troje turystów - ojciec z dwiema córkami - weszło na szlak Orlej Perci w Tatrach Wysokich. Podczas powrotu pojawiły się spore problemy. W związku z tym interweniował śmigłowiec TOPR.
O akcji śmigłowca TOPR informuje "Gazeta Wyborcza". Ujawniono, że turyści nie mogli zejść ze względu na atak paniki jednej z dziewczyn.
Młoda kobieta doznała blokady psychomotorycznej. W związku z tym nie była w stanie wykonać żadnego ruchu. Konieczna była pomoc.
Śmigłowiec TOPR udał się w rejon Pościeli Jasińskiego. Następnie ratownicy przeprowadzili ewakuację ojca z córkami.
Turystom nie stała się żadna krzywda. Gdy już znaleźli się w bezpiecznym miejscu, po prostu odeszli bez słowa - informuje o wszystkim Onet
Tatry. Panika to częste zjawisko
Okazuje się, że w Tatrach często przydarza się panika. Niejednokrotnie muszą interweniować ratownicy.
Takie sytuacje zdarzają się dosyć często, musimy wtedy podejmować jakieś działania. Z racji tego, że nie mamy dużej liczby ratowników na dyżurze, decydujemy się na ściągnięcie tych osób śmigłowcem, żeby nie wysyłać ratowników, którzy mogą się przydać do innych działań, poważniejszych w tym momencie - powiedział "Gazecie Wyborczej" Jacek Broński, ratownik pokładowy, który dyżurował w trakcie opisywanej akcji.