Spowiedź przemytnika migrantów. "Ci ludzie umierają na granicy i pomagam im jak mogę"

235

W związku z kryzysem migracyjnym coraz więcej osób chwyta się szansy na nielegalny zarobek, jaką jest przemyt uchodźców. "Super Express" dotarł do jednego z przemytników, który został zatrzymany podczas przewozu ludzi znad polsko - białoruskiej granicy do Niemiec. Pan Tobias wytłumaczył, na czym polega jego zajęcie, dlaczego to robi i ile na tym zarabia.

Spowiedź przemytnika migrantów. "Ci ludzie umierają na granicy i pomagam im jak mogę"
Przemytnik migrantów opowiedział o kulisach tego procederu (PAP)

48-letni obywatel Niemiec Tobias S. został w czwartek zatrzymany przez policję, kiedy przewoził z lasu dwóch migrantów - Irakijczyka i Syryjczyka. Próbował przekonywać mundurowych, że jest turystą i wiezie autostopowiczów, ale ci nie dali mu wiary. Mężczyzna spędził noc na komisariacie, prokurator domagał się 6 miesięcy więzienia i 4000 zł grzywny.

Przemyt ludzi kwitnie

Sąd ostatecznie oczyścił Niemca z wszelkich zarzutów, jednak po wyjściu z gmachu czekała już na niego Straż Graniczna. Mężczyzna otrzymał 2,5 roczny zakaz wstępu do Polski, od którego się odwołał.

Twierdzi, że nie zaproponowano mu adwokata z urzędu, nie otrzymał też jeszcze swojego telefonu ani samochodu. - Pewnie chcą zebrać informacje o uchodźcach, ale zdążyłem wykasować kontakty - powiedział "Super Expressowi".

Czy to się opłaca?

Pan Tobias za przejazd miał otrzymać 1 tys. euro, płatny po przyjeździe do Lipska. Nie zdążył jednak odebrać wynagrodzenia. Mężczyzna przyznał, że nie był to jego pierwszy raz, kiedy przewoził migrantów z polsko-białoruskiej granicy na teren Niemiec.

48-latek pojawił się w Polsce już w październiku. Zabrał wtedy z lasu dwoje dzieci i trzech mężczyzn. Zarobił na tym łącznie 3 tys. zł. W rozmowie z "Super Expressem" wyznał jednak, że to nie pieniądze skłaniają go do udziału w procederze.

"To dobrzy ludzie"

Przejazd w tą i z powrotem to wydatek ok. 400 euro. Ale tu nie o pieniądze chodzi. Jako architekt zarabiam między 5 a 10 tys. euro miesięcznie. Tu chodzi o ratowanie życia. Ja nic złego nie zrobiłem. Ci ludzie umierają na granicy i pomagam im jak mogę. To dobrzy ludzie, tacy jak ja czy pan - powiedział Tobias S.

Przemytnik zdradził także, skąd czerpie informacje o tym, skąd i jak zabrać uchodźców. Jak się okazuje, koordynuje to jego przyjaciel pochodzenia irackiego z Lipska. - On ma kontakt z uchodźcami wywiezionymi przez Łukaszenkę. Ja jadę pod granicę i czekam, aż potrzebujący pomocy ludzie wyślą pinezkę z lokalizacją - wyjaśnia. Po dotarciu do Lipska migranci najczęściej jadą BlaBlaCarem do Berlina, gdzie czekają na nich rodziny i przyjaciele.

Zobacz także: Pierwsi migranci wrócili z Białorusi do Iraku. "Rażono nas prądem, pryskano gazem i wodą"
Autor: SSŃ
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić