Stanął w obronie matki. Młodszy brat zasztyletował starszego
Do tragicznej w skutkach rodzinnej awantury doszło w Zabrzu na Śląsku. Bracia rzucili się sobie do gardeł. W efekcie młodszy zasztyletował starszego, gdy ten rzucił się na ich matkę.
Krwawe sceny rozegrały się w jednym z mieszkań bloku przy ul. Krańcowej w Zabrzu. W nocy mieszkańców obudziły odgłosy awantury. Niestety głośna kłótnia w jednym z lokali na pierwszym piętrze nie była niczym nowym. Ale okazała się koszmarna w skutkach. Odgłosy sprawiły, że sąsiedzi chwycili za telefony i zadzwonili na policję.
Były straszne krzyki, trzaskały meble, nie wiem, przesuwane, przewracane może? Potem usłyszałem matkę tych braci. To były tak przerażające okrzyki, takie wołania o pomoc. Na szczęście policja zjawiała się już po kilku minutach - opowiada jeden z mieszkańców bloku, cytowany przez "Super Express".
Kilka minut za późno
Kiedy policjanci wtargnęli do mieszkania, ich oczom ukazał się makabryczny widok. Starszy z braci, Mateusz, leżał na podłodze cały poraniony, dookoła wszystko było w jego krwi. Obok stał młodszy brat, Klaudiusz, który był sprawcą krwawej jatki. W mieszkaniu były jeszcze przerażona matka mężczyzn oraz dziewczyna młodszego z nich. Wszyscy zostali zawiezieni na komisariat.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
WP News wydanie 25.01, godzina 16:50
Poza Mateuszem, który natychmiast trafił na stół operacyjny. Niestety, lekarzom nie udało się go uratować.
Mężczyzna zmarł. Miał kilkadziesiąt ran. Natomiast 21-latek usłyszał zarzut zabójstwa i na wniosek prokuratury został aresztowany na trzy miesiące - przekazał mł. asp. Sebastian Bijok, oficer prasowy zabrzańskiej policji.
Paradoksalnie starszy z braci był znany lokalnej policji i miał swoją kartotekę. Co jakiś czas trafiał do aresztu za różne przestępstwa, miał wszczynać awantury, kłócić się z matką i nadużywać alkoholu.
Doszło nawet do tego, że matka wyrzuciła go z mieszkania. Przez miesiąc koczował na klatce schodowej. Potem zlitował się nad nim jeden sąsiad, u którego przebywał przez jakiś rok - relacjonują mieszkańcy bloku, cytowani przez "Super Express".
Tymczasem Klaudiusz cieszył się co prawda opinią dziwaka, ale niegroźnego. Był cichy i zamknięty w sobie. Do tej pory nie miał żadnych konfliktów z prawem. Teraz grozi mu dożywocie.