Stanowski szokuje w czasie debaty. Pozdrowił syna. Zaatakował prowadzącą
W Telewizji Polskiej trwa ostatnia debata kandydatów na prezydenta przed wyborami. Krzysztof Stanowski tym razem zaskoczył nie tylko strojem. Przyniósł do studia kilkanaście flag, choć - zgodnie z regulaminem - gadżety są zakazane. Ponadto pozdrowił syna.
W Telewizji Polskiej trwa debata prezydencka z udziałem wszystkich 13 kandydatów. Jednym z nich jest Krzysztof Stanowski. Jego wypowiedzi z pewnością budziły wielkie emocje, podobnie jak zachowanie.
"Pozdrawiam całą klasę piątą D" - powiedział na antenie TVP.
Ponadto zaatakował bezpośrednio współprowadzącą debatę w TVP Dorotę Wysocką-Schnepf. Mówił między innymi o tym, że "nie jest to pierwszy raz w historii, gdy osoba nazwiskiem Schnepf przepytuje Polaków".
— Bardzo się cieszę, że wreszcie jestem w tej świątyni propagandy i bardzo się cieszę, że widzę przed sobą arcykapłankę propagandy. Wprawdzie sądziłem, że się pani spali ze wstydu po tym, jak większość komitetów wyborczych tutaj zaprotestowała przeciwko pani obecności podczas debaty, ale widocznie liczyłem na zbyt wiele i niektóre osoby się ze wstydu nie palą – powiedział Stanowski.
Prowadząca zdecydowała się nie pozostać bierna i odpowiedziała na antenie.
— W uzupełnieniu do pana Stanowskiego, zacytuję prof. Bartoszewskiego, który niegdyś mówił, że "kiedy pijany zwymiotuje na mnie w autobusie, to nie jest to obelga, jest to nieprzyjemne — nie każdy może mnie obrazić" — powiedziała Dorota Wysocka-Schnepf.
Ponadto kandydat przyniósł ze sobą kilkanaście flag, a tym samym - złamał zasady debaty. Kandydat niezależny postawił na pulpicie flagi nie tylko państw, ale i społeczności oraz instytucji. Obok flagi Polski, widzimy m.in. flagę Niemiec, Unii Europejskiej oraz środowisk LGBT.
Być może podczas poprzedniej debaty taki widok nie byłby zaskoczeniem - wszak kandydaci udowodnili już, że lubią przynosić do studia flagi. Ale tym razem organizatorzy wprowadzili zakaz korzystania przez kandydatów z telefonów, notatek i gadżetów oraz jakiejkolwiek pomocy z zewnątrz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przed ostatnią debatą. Mówi, o co pytać Nawrockiego
Stanowski przyniósł kilkanaście flag
Stanowski wiedział o zakazie. Wyjaśnił, skąd taka decyzja. "Tak, przede mną stoi dużo flag, gadżetów. Podobno nie można mieć gadżetów" - przyznał. Następnie stwierdził, że inni kandydaci "mogą sobie te flagi brać", np. po to, żeby "zaorać kontrkandydata".
Czytaj także: Debata prezydencka. Magdalena Biejat znów to zrobiła
Mam tu flagę feminizmu, Niemiec, Polski i Kirgistanu. Wszystko tu się znajdzie, dla każdego coś miłego - oznajmił Stanowski, przypominając, że wybieramy prezydenta, a nie "kogoś, kto ma najlepszą ripostę".
"Jeszcze się wszyscy pobijmy, będzie większa oglądalność. Marszałek Hołownia dostanie srebrny przycisk YouTube" - rzucił ironicznie Stanowski.