Krzysztof Stanowski na koniec debaty powiedział, że jednym z powodów, dla których startuje w wyborach jest to, że przez obecnych i przyszłych polityków jest obarczany zadaniami, jakie nie powinny być na jego głowie. Pokazał jasnozieloną teczkę.
W tej teczce są liczne kartki od przedszkolaków, które proszą mnie żebym ratował ich koleżankę, która zbiera pieniądze bo polska służba zdrowia dla niej takich pieniędzy nie ma. Nie to powinno być moją odpowiedzialnością, nie na mojej głowie to powinno być. Zebraliśmy prawie 2 mln zł w dwa dni. Ale to nie powinna być moja rola. Ja się dziwię, że funkcjonujemy dzisiaj w państwie, w którym ministrą zdrowia jest nauczycielka języka polskiego ze szkoły podstawowej - mówił.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dziennikarz przyznał, że czasami udaje się zebrać fundusze na leczenie danego dziecka, a czasami nie. Podkreślił jednak, że to nie powinno być jego zajęciem, a państwa polskiego i polskich polityków.
Mam nadzieję, że któryś z zawodowych polityków weźmie te laurki dla pani ministry, zaniesie jej. Może nie pomoże, ale jako nauczycielka języka polskiego sprawdzi, czy dzieci nie zrobiły błędów - podsumował z lekkim sarkazmem.
Po teczkę z prośbami od przedszkolaków odważyła się wyjść właśnie Magdalena Biejat. Wygląda na to, że to ona przekaże wszystkie kartki do ministry zdrowia, Izabeli Leszczyny.
Nawrocki pochwalił Stanowskiego
Działanie Stanowskiego i jego apel pochwalił Karol Nawrocki.
Krzysztof Stanowski upomniał się o rzeczy społeczne. Ja cenię tego typu kandydaturę - zaznaczył, zapytany przez dziennikarza Super Expressu po debacie.