Czyżby Francja znowu przeżywała okres wzrostu przestępczości jak w latach 60-tych XX wieku? Wtedy zlikwidowano przestępczość dzięki wprowadzeniu socjalnych zabezpieczeń, które zapewniały każdemu obywatelowi Francji życie co najmniej na poziomie minimum socjalnego. Obecny rząd pod wpływem Unii Europejskiej opanowanej przez skrajną prawicę zlikwidował zarówno waloryzację emerytur jak i prawo do opieki medycznej dla każdego obywatela oraz zasiłki socjalne dla ludzi, którzy żyją w regionach gdzie bardzo trudno znaleźć pracę, szczególnie ludziom młodym, dopiero wchodzącym na rynek pracy. Jednak ludzie muszą z czegoś żyć. Pozbawieni środków do życia nie położą się i nie będą czekali na śmierć ale zaczną rabować i mordować tych, którzy mają więcej niż potrzebują by żyć. To naturalna kolej rzeczy. Brak socjalnych zabezpieczeń automatycznie przekłada się na wzrost przestępczości. Najpierw młodzi Francuzi protestowali przeciw likwidacji ustanowionych jeszcze w XX wieku przepisów zapewniających obywatelom prawo do minimum socjalnego, a kiedy protesty nic nie dały, stało się to, co musiało się stać. Francja Frederic Macrona przestała być najlepszym do życia krajem w Europie. Teraz powoli stanie się krajem niebezpiecznym, którego odwiedzanie będą odradzać swoim obywatelom inne państwa. Macron jak wszyscy liberałowie, w tym także Tusk, pogardza biedotą, uważając, że każdy powinien sobie w życiu radzić sam, a kto nie daje rady, niech ginie. Było do przewidzenia, że likwidacja państwa opiekuńczego spowoduje rozwój przestępczości i zagrozi bezpieczeństwu wszystkich obywateli. Wkrótce znów żaden zamożniejszy Francuz nie będzie mógł spać spokojnie. Kiedy gangi podzielą między siebie cały kraj, Francuzi będą im płacić znacznie więcej niż kosztowałoby ich państwo opiekuńcze, ale sami tego chcieli. W Polsce rządy liberałów i likwidacja państwa opiekuńczego, doprowadziły do przejęcia całego państwa przez zorganizowaną przestępczość i teraz obywatele są rabowani przez mafię w majestacie prawa. Czy Francję czeka podobny los?