Tego jeszcze nie było. Kartonowy Łukaszenka zachęca do zakupów
Rządy autorytarne mają to do siebie, że nie potrafią wyczuć, kiedy ocierają się o śmieszność. Tak jest z władzą Alaksandra Łukaszenki na Białorusi. Dyktator z Mińska może jednak liczyć na wsparcie sojusznika z Rosji. W niektórych rosyjskich sklepach można napotkać klon Łukaszenki. Zachęca on do... zrobienia zakupów.
Rządy autorytarne często ocierają się o śmieszność, a obowiązujący w nich kult jednostki sprawia, że łatwo stracić granicę dobrego smaku. Często dyktatorzy nawet nie są świadomi oddolnych inicjatyw części społeczeństwa, które próbuje przypodobać się do władzy. Być może właśnie z taką sytuacją mamy do czynienia na Białorusi i w Rosji.
Tego jeszcze nie było. Kartonowy Łukaszenka zachęca do zakupów
W mediach społecznościowych pojawiło się zdjęcie z jednego z rosyjskich sklepów. Możemy na nim dostrzec "zmodyfikowanego" Łukaszenkę w wersji z kartonu. Zachęca on do kupowania białoruskich produktów. W ten sposób Rosjanie starają się wspierać sojusz z Białorusią.
"Dyktator z kartonu", "weszłabym dla samego kartonu z uśmiechniętym Łukaszenką" - żartobliwie skomentowali wizerunek kartonowego dyktatora polscy internauci.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Finlandia zamyka granice z Rosją. Ludzie próbują uciekać na rowerach
Do śmiechu na widok "kartonowego" Łukaszenki na pewno nie jest Białorusinom. Samozwańczy prezydent, który utrzymał władzę po sfałszowanych wyborach w 2020 roku, doprowadził do skazania ponad 4,5 tys. obywateli tylko ze względu na ich przekonania polityczne.
Białoruskie służby ciągle też analizują materiały z czasów protestów po sfałszowanych wyborach, przeglądają też treści zamieszczane w mediach społecznościowych. Wszystko po to, aby wyciągnąć konsekwencje względem krytyków dyktatora.
Ktoś mógł już dawno zapomnieć, że w 2020 r. umieścił jakiś krytyczny komentarz, a potem go skasował, ale w 2023 r. zostaje zatrzymany. Widzimy, że dochodzi do łapanek, później kontrolowane są telefony, przeszukiwane mieszkania. Sprawa karna może grozić za jakąś zalegającą w domu flagę czy ślad po naklejce. Szerzą się też donosy - powiedział Pawieł Sapiełka z Centrum Praw Człowieka Wiasna, cytowany przez PAP.