Tragedia we Francji. W pożarze zginęła matka i 7 dzieci
W nocy z 5 na 6 lutego na południu Francji doszło do tragicznych wydarzeń. Niesprawna suszarka do ubrań wywołała pożar w domu jednorodzinnym. Matka i jej siedmioro dzieci w wieku od 2 do 14 lat zginęło w płomieniach.
Pożar wybuchł w nocy z 5 na 6 lutego w miejscowości Charly-sur-Marne, około 80 kilometrów na wschód od Paryża. Matka i jej siedmioro dzieci najprawdopodobniej zmarły z powodu uduszenia gęstym dymem — powiedział miejscowy prokurator Julien Morino-Ros.
Tragiczny pożar we Francji
Pożar zauważyli sąsiedzi. Po straż pożarną zadzwonili około godziny 1:00 w nocy. Zanim na miejsce przyjechały odpowiednie służby, rodzinę próbował uratować strażak, który mieszkał w pobliżu. Dzięki jego interwencji udało się ocalić męża kobiety i ojca trojga z siedmiorga dzieci. W ciężkim stanie, z poparzeniami trzeciego stopnia, trafił do szpitala.
Z szybko rozprzestrzeniającym się ogniem walczyło aż 80 strażaków. Matka oraz jej dzieci, nie mogły się wydostać, ponieważ wszyscy spali na drugim piętrze, a pożar rozprzestrzeniał się po parterze budynku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nadciąga kolejne uderzenie? "To dopiero początek kłopotów"
Strażacy próbowali dotrzeć do rodziny przy pomocy drabin, ale bardzo wąskie ulice dookoła domu to utrudniały. Elektryczne okiennice w domu zostały zablokowane z powodu przerwy w dostawie prądu, co dodatkowo przeszkodziło w prowadzeniu akcji ratunkowej.
Dom został całkowicie zniszczony. Pozostały tylko ściany boczne - powiedział szef straży pożarnej Jean-Claude Ouguel, cytowany przez portal The Local.
Pożar udało się ugasić dopiero po kilku godzinach. Przyczyną była niesprawna suszarka bębnowa, która znajdowała się na parterze budynku. Nie podano informacji o typie suszarki, jej producencie czy historii serwisowania. Uważa się, że rodzina mogła włączyć urządzenie we wczesnych godzinach porannych, kiedy koszty energii są niższe. Zgodnie z procedurą w takich przypadkach – wszczęto dochodzenie karne w sprawie zabójstwa.
Mam z całego serca nadzieję, że ci, którzy zginęli, nie czuli bólu ani niczego nie widzieli. Byliśmy tam na ulicy całą noc i obserwowaliśmy ten horror - powiedziała Sylvie Corré, żona właściciela nieruchomości, którą wynajmowała rodzina.