Tragiczna śmierć Polki w Holandii. Ratowała swoje dziecko
W Den Helder w Holandii doszło do tragicznego wypadku, w którym zginęła 33-letnia Emilka, próbując uratować swoje dziecko. Jej śmierć wstrząsnęła lokalną społecznością, która zorganizowała zbiórkę na pokrycie kosztów pogrzebu.
Den Helder to miasto w północno-zachodniej Holandii. Doszło tam do tragicznego wypadku, w wyniku którego zginęła 33-letnia Emilka z Polski. Kobieta, próbując uratować swoje dziecko, wpadła do wody i zmarła na skutek zatrzymania akcji serca
Jak podkreśla NH Nieuws, Emilka pozostawiła narzeczonego Sebastiana i dwoje małych dzieci. Jej śmierć poruszyła wielu mieszkańców. Na miejscu wypadku, pod Burgemeester Visserbrug, pojawiło się wiele kwiatów i zniczy.
Czytaj także: Pojechali na służbę za granicą do fabryki, w której pracują Polacy. Usłyszeli takie słowa
Młoda matka wychodzi na spacer z dzieckiem i nigdy nie wraca do domu. To niepojęte. Życie może skończyć się w jednej chwili - czytamy w holenderskich mediach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Motocyklista wypadł na zakręcie. Wszystko nagrała kamera
Mieszkańcy Den Helder zorganizowali zbiórkę pieniędzy na pokrycie kosztów pogrzebu Emilk, który odbył się w niedzielę 11 maja. Dzięki ich hojności udało się zebrać już prawie 10 tys. euro (ponad 40 tys. zł).
Jeden mężczyzna przelał nawet ponad tysiąc euro - opowiadał z niedowierzaniem sąsiad. - Ludzie przynoszą mi też gotówkę pod drzwi. Wczoraj ktoś zatrzymał się w eleganckim samochodzie i dał mi pięćdziesiąt euro. To wzruszajace - dodaje.
Jolanda, sąsiadka rodziny, która pomaga w organizacji zbiórki, podkreśla, że wszystkie zebrane środki zostaną przeznaczone na wsparcie rodziny.
Chcemy, aby te pieniądze pomogły rodzinie w trudnym czasie. Planujemy pokryć koszty kremacji, a resztę środków rodzina może wykorzystać na podróż do Polski lub inne potrzeby - mówi Jolanda.
Zdjęcie Emilki Pałuszczak wisi teraz na słupie niedaleko miejsca tragedii. Ma różowe dredy i nosi kolorowy makijaż. Oto jak wiele osób ją znało.
Tragiczne okoliczności śmierci Polski
Do wypadku doszło 5 maja, kiedy Emilka spacerowała z trzyletnim synkiem. W pewnym momencie wiatr zepchnął wózek z dzieckiem w stronę wody. Emilka zdołała zatrzymać wózek, ale sama wpadła do wody, gdzie doszło do zatrzymania akcji serca.
Mimo szybkiej pomocy przechodniów i ratowników, kobieta zmarła kilka dni później w szpitalu.
Policja zakończyła śledztwo, uznając zdarzenie za nieszczęśliwy wypadek. Telefon Emilki, który wpadł do wody, nadal nie został odnaleziony. Jolanda poszukuje osoby, która mogłaby pomóc w jego wydobyciu, ponieważ zawiera on wiele cennych zdjęć.
Społeczność Den Helder zareagowała z ogromnym współczuciem i wsparciem. Ludzie nie tylko wpłacają pieniądze, ale także przynoszą datki osobiście. - To niesamowite, jak wiele osób chce pomóc. To pokazuje, jak wielka jest dobroć ludzka - dodaje Jolanda.