Uczennica złapana na ściąganiu. Potem musiała zmienić szkołę
Uczennica z Krakowa została przyłapana na ściąganiu podczas lekcji języka angielskiego. To był jednak wierzchołek góry lodowej, bowiem 14-latka miała duży konflikt ze swoją nauczycielką. Psycholog zdiagnozował u nastolatki Zespół Stresu Pourazowego. O sprawie pisze "Gazeta Wyborcza".
Uczennica została przyłapana na ściąganiu podczas egzaminu. Cała sprawa budzi duże kontrowersje jeszcze z powodu konfliktu 14-latki z nauczycielką języka angielskiego.
Będę walczył, dopóki starczy mi sił i pieniędzy - zapowiada w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" tata Radosław. I wylicza, że do tej pory na samych prawników wydał już ponad 30 tys. zł.
Przez kilka lat nic nie zapowiadało problemów Julii. Dziewczyna była uśmiechnięta, przejawiała chęć nauki i była wzorową uczennicą. Chętnie podejmowała się dodatkowych zadań.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wyleciał z drogi, ściął latarnię i dachował. Wszystko nagrała kamera
Do czasu. Sytuacja całkowicie się zmieniła po konflikcie z nauczycielką języka angielskiego, która - wedle doniesień - na forum klasy zaczęła krytykować Julię, poszarpała ją w trakcie pisania sprawdzianu, pozwalała sobie na przykre komentarze, nie tylko w klasie.
Od początku czułam, że pani od angielskiego za mną nie przepadała, traktowała mnie inaczej niż pozostałych uczniów, nie byłam w gronie jej ulubieńców. Z innymi nauczycielami miałam bardzo dobry kontakt - mówi Julia.
Jak czytamy, do otwartego konfliktu doszło na początku siódmej klasy, we wrześniu 2023 roku. Uczniowie odkryli, że anglistka nie przygotowuje sama zadań na sprawdziany, tylko ściąga gotowe testy z internetu.
Któregoś dnia przyniosłam do szkoły ten wydrukowany test i przeglądałam go przed lekcją, przygotowując się do sprawdzianu. Pani to zauważyła i bardzo się zdenerwowała. Zrobiło się nieprzyjemnie, wyrwała mi kartkę, powiedziała, że korzystam z nielegalnych źródeł, postraszyła prokuratorem - tłumaczy Julia.
Kolejnym punktem zapalnym była kartkówka z czasowników nieregularnych. 14-latka bała się tego sprawdzianu, dlatego przed lekcją, na wszelki wypadek, zapisała sobie ściągawkę na lewej dłoni. Doskonale zdaje sobie sprawę, że zrobiła błąd.
Nie jestem z tego dumna, nie powinnam była ściągać, ale prawie każdy miał tego dnia jakąś niedozwoloną pomoc. Koledzy na przerwie chwalili się, że w czacie GPT wygenerowali sobie malutką tabelkę z czasownikami; inni mieli ściągę zapisaną na nodze. Tylko ja wpadłam, choć siedziałam z dala od pani - dodaje Julia.
Uczennica złapana na ściąganiu. Argumentacja szkoły
Sytuacja była na tyle poważna, iż rodzice 14-letniej Julii skierowali swoją córkę na terapię. Psycholog zdiagnozował u nastolatki Zespół Stresu Pourazowego PTSD i F 43 - zaburzenie, które rozwija się jako reakcja na wyjątkowo silny stres fizyczny lub psychiczny. W wyniku trwającej psychoterapii zalecił zmianę szkoły.
Jak czytamy, zdesperowany ojciec poruszył wszystkie możliwe instytucje - od kuratorium oświaty, przez wojewodę małopolskiego, Rzecznika Praw Dziecka, Radę Miasta Krakowa aż po Ministerstwo Edukacji, a w końcu prokuraturę.
Szkoła, pod presją rodziców Julii postanowiła zbadać sprawę. Prokuratura odmówiła wszczęcia dochodzenia, uznając, że postępowanie nauczycielki "nie nosiło znamion czynu zabronionego".
Działania nauczycielki zostały w stopniu wystarczającym zbadane przez panią dyrektor i nie stanowią deliktu dyscyplinarnego w stopniu wskazującym na konieczność wszczęcia postępowania wyjaśniającego przez rzecznika dyscyplinarnego - podkreśla Anna Zdebska, rzeczniczka dyscyplinarna.
Nie odpuszczę, będę walczył, dopóki starczy mi sił i pieniędzy. Chcę, żeby osoby odpowiedzialne za to, co stało się z moją córką, poniosły konsekwencje - dodaje ojciec Julii.