W Izraelu protestują tłumy. Dramatyczne sceny
Izraelczycy wyszli na ulicę, aby protestować przeciwko premierowi Netanjahu. Według szacunków Izraelskiego Ruchu Czarnej Flagi, na ulicach może być nawet 100 tys. ludzi. Dochodzi do starć z policją.
Protesty mają pokazać niezgodę obywateli na obecną sytuację w kraju w związku z obostrzeniami. Zdaniem Izraelczyków, stojących w opozycji do rządów premiera, jego sposób radzenia sobie z pandemią koronawirusa niesie za sobą ograniczenie wolności słowa.
Premier Netanjahu zabronił obywatelom uczestniczenia w manifestacjach zorganizowanych dalej, niż jeden kilometr od ich domów. To właśnie stąd wzięła się nazwa protestu - "1 km is it", która odnosi się do tych obostrzeń.
Uliczne protesty pojawiły się w odpowiedzi na nowe rozporządzenia. Zdaniem Izraelczyków obostrzenia godzą w jedną z podstawowych wartości - w wolność słowa.
Izraelczycy protestują przeciwko premierowi
Izraelczycy protestowali w całym kraju, jednak największy tłum zebrał się w Tel Awiwie. W trakcie protestów doszło do starć pomiędzy policją a manifestującymi. Nie obyło się bez brutalnych scen.
"Black Flags", czyli ruch stojący w opozycji do premiera, zarzuca Netanjahu zbytnie skupianie się na demonstracjach, a nie na problemie związanym z COVID-19. Premier oskarżany jest też o korupcję, czemu zaprzecza.