Wędkarze łapią je w Polsce dla zdjęcia. Biolog: "Igrzyska śmierci"
Łowienie ogromnych sumów na Odrze budzi kontrowersje. Ekspert ostrzega przed negatywnym wpływem na ekosystem i przypomina o etyce wędkarskiej. - Utożsamiam to z fabułą filmu "Igrzyska śmierci" - mówi biolog prof. Robert Czerniawski.
Najważniejsze informacje
- Łowienie dużych sumów w Odrze porównywane zostało do "Igrzysk śmierci".
- Biolog podkreśla negatywny wpływ łowienia sumów na ekosystem.
- Wyprawy wędkarskie na "smoki" są kosztowne i kontrowersyjne.
Łowienie dwumetrowych sumów w Odrze stało się przedmiotem gorącej debaty. Prof. Robert Czerniawski z Uniwersytetu Szczecińskiego w rozmowie z Polską Agencją Prasową porównał te praktyki do "Igrzysk śmierci", podkreślając ich nieetyczny charakter. Wędkarze śledzą, zaganiają i wyciągają ryby tylko po to, by zrobić zdjęcia, co jest nie tylko nieetyczne, ale i szkodliwe dla ryb.
Kto widział "Igrzyska śmierci", to rozumie, o czym mówię. Utożsamiam to z fabułą tego filmu. Zabawa, zamęczanie i zarabianie na tym – zwrócił uwagę Czerniawski.
Eksperci ostrzegają, że takie działania mogą mieć poważne konsekwencje dla ekosystemu. Sumy, jako duże drapieżniki, odgrywają kluczową rolę w regulacji piramidy troficznej. Ich wyławianie i stresowanie może prowadzić do zaburzeń w środowisku wodnym, co z kolei wpływa na całą populację ryb.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Łowił ryby na oceanie. Bestie wyłoniły się nagle
Można powiedzieć, że od nich zależy cały ekosystem. W wodach jest to szczególne widoczne, bo nielegalna gospodarka rybacka powoduje, że ekosystem się rozregulowuje – wyjaśnia ekspert.
Kontrowersje wokół metody "złap i wypuść"
Metoda "złap i wypuść" jest szeroko krytykowana przez naukowców. Prof. Czerniawski podkreśla, że ryby po takim traktowaniu często giną, ponieważ są pozbawione ochronnego śluzu, co czyni je podatnymi na choroby. Dodatkowo wyciąganie ryb z wody to dla nich ogromny stres. Zaznaczył też, że ryby odczuwają ból, a ich nieszczęście polega na tym, że "nie potrafią krzyknąć, kiedy je coś boli".
Wyprawy na "smoki" są nie tylko kontrowersyjne, ale i kosztowne. Jak wynika z informacji przekazanych przez PAP, za kilkugodzinną wyprawę z przewodnikiem trzeba zapłacić nawet 1 tys. zł. Organizatorzy zapewniają, że nie wyciągają ryb na pokład, ale i tak praktyki te budzą wiele wątpliwości.
Eksperci apelują o większą świadomość i odpowiedzialność wśród wędkarzy. Prof. Czerniawski zwraca uwagę, że największe osobniki powinny być chronione, ponieważ są kluczowe dla reprodukcji i zdrowia ekosystemu. Współczesne podejście do wędkarstwa powinno uwzględniać zarówno etykę, jak i ochronę środowiska.