Widziała zabójstwo 300 więźniów. Nie może zapomnieć ich słów

23

Michelle Lyons, która była świadkiem prawie 300 egzekucji w ciągu 12 lat, mówi, że jest kilka ostatnich słów osób skazanych na śmierć, których nigdy nie zapomni. Większość egzekucji wykonano przez śmiertelny zastrzyk.

Widziała zabójstwo 300 więźniów. Nie może zapomnieć ich słów
Michelle Lyons (YouTube)

Kobieta, która była świadkiem śmierci prawie 300 osób, wspomina ich ostatnie słowa, których nigdy nie zapomni. Niektóre są naprawdę mocne.

Michelle Lyons miała 22 lata, kiedy siedziała na pierwszej egzekucji w Teksasie, pracując jako dziennikarka dla The Huntsville Item.

W latach 2000-2012 była świadkiem śmierci setek skazanych na śmierć, wszystkich zabitych przez śmiertelny zastrzyk, pisze Lad Bible. Wspomina, że gdy po raz pierwszy pojawiła się na egzekucji była „całkowicie bezstronna i niewrażliwa”, ponieważ egzekucje przebiegały jak w zegarku i trwały zaledwie kilka minut. Gdy więzień był przypięty do nosz i wszystko było przygotowane, byli sprowadzani świadkowie i media.

Później pracowała jako oficjalny rzecznik Teksańskiego Departamentu Sprawiedliwości. Z tej perspektywy pamięta wszystko najdokładniej. Słowa więźniów bardzo ją poruszały.

Więźniowie zawsze mają możliwość porozmawiania, a większość z nich mówi i ma coś do powiedzenia - mówi.

Choć z reguły mają na ostatnie przemówienie raptem dwie minuty, zdarzają się i tacy, którzy potrzebują powiedzieć więcej.

Większość z nich nie mówi zbyt długo - była jedna egzekucja, której byłem świadkiem (egzekucja Gary'ego Grahama w 2000 r.), mówił przez dobre 20 minut - wspomina Michelle.

Są też takie osoby, których pogoda ducha nie opuszcza nawet podczas ostatniej drogi.

Mieliśmy jednego gościa, który opowiadał dowcipy, mieliśmy innego, który odnosił się do piosenki - nazywa się„ Droga trwa wiecznie, a impreza nigdy się nie kończy" - mówi dziennikarka.

Inni z kolei - nie czują się ani trochę winni i obwiniają za swoje niepowodzenia wszystko i wszystkich.

Mieliśmy dwóch facetów w ciągu jednej nocy, a pierwszy miał naprawdę brzydkie oświadczenie, w którym mówił rodzinom ofiar: "Mam nadzieję, że zginiecie w wypadku podczas drogi do domu", "możesz pocałować mnie w dupę" i całą masę rzeczy - mówi wciąż przejęta Michelle.

Wtedy zobaczyła coś więcej niż tylko kliniczny charakter tego procesu, w tym spotkania z więźniami na kilka godzin przed ich śmiercią i wysłuchanie, jak kapelani więzienni doradzają skazanym na śmierć na temat „jak dobrze umrzeć”.

Zanim jednak coś powiedzą, więźniowie mają również możliwość zobaczenia się z rodziną. Rzecz jasna, na odległość. Wyjaśniła, że ​​istnieje centralne pomieszczenie z noszami, w którym leżą więźniowie, oraz dwa pokoje świadków przedzielone szklaną ścianą. Jeden z nich jest dla rodziny więźnia. Ich wzrok może się spotkać.

Kiedy wszystko jest gotowe, przychodzą funkcjonariusze więzienia i informują naczelnika, aby kontynuował, a strażnik daje osadzonemu możliwość złożenia Costatniego oświadczenia.

Autor: KLS
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić