Sonia Stępień
Sonia Stępień| 

Zabił żonę siekierą na oczach dzieci. Po wyroku zaczął szlochać

153

Paweł S. został skazany za okrutną zbrodnię. 38-latek z zimną krwią zamordował swoją żonę na oczach małych dzieci. "To teraz koniec z tobą" - miał powiedzieć przed śmiertelnym ciosem. Sąd właśnie podwyższył wymiar kary dla zabójcy.

Zabił żonę siekierą na oczach dzieci. Po wyroku zaczął szlochać
Sąd zaostrzył karę zabójcy żony Pawłowi S. (PAP, Facebook)

Do tragicznego zdarzenia doszło 17 czerwca 2020 roku. Katarzyna i Paweł byli już separacji, mieszkali osobno. Mąż już wcześniej miał znęcać się nad kobietą, dostał zakaz zbliżania się do niej.

Fatalnego dnia Katarzyna wybrała się z najmłodszymi dziećmi - 5-letnim Dawidem i 7-letnią Laurą oraz swoją koleżanką na działkę w Sierakowie Słupskim. Najstarsza córka kobiety z poprzedniego związku, 10-letnia Agata, została w domu.

Brutalne morderstwo na działce

Paweł S. również pojawił się na działce, rzekomo chcąc omówić z żoną temat rozwodu. Kupił alkohol i jedzenie na grilla, bawił się z dziećmi. Nikt nie spodziewał się, że za chwilę dojdzie do tragedii.

W pewnej chwili 38-latek w przypływie gniewu chwycił za siekierę. – Rzucił się na Kasię, uderzył ją w głowę. A potem... rozharatał plecy, tak że złamał jej kręgosłup – powiedziała "Faktowi" znajoma rodziny. Wszystko widziały dzieci.

Kobieta walczyła o życie w szpitalu przez pięć dni. Niestety obrażenia były zbyt poważne. Katarzyna S. zmarła. Dzieci były wstrząśnięte. - Mamę boli i śpi na działce – miał powtarzać jeszcze długo po jej śmierci mały Dawidek.

Paweł S. został zatrzymany i oskarżony o zabójstwo. Przed sądem przyznał się do winy. Zalewał się łzami, przekonywał, że nie chciał zabić byłej partnerki. Nie chciał też oglądać zdjęć z miejsca zbrodni ani o niej słuchać.

Sąd zaostrzył wyrok

Sąd skazał go wówczas na 25 lat pozbawienia wolności. Wyrok jednak był nieprawomocny. W piątek 22 października Sąd Apelacyjny w Gdańsku zaostrzył wyrok i skazał zabójcę na dożywocie. Wyrok jest prawomocny.

Sędzia Wojciech Andruszkiewicz stwierdził, że wbrew słowom obrońcy zachowanie oskarżonego nie miało cech zbrodni w afekcie. Na wieść o wyroku Paweł S. zaniósł się płaczem, dostał spazmów - relacjonuje "Fakt".

- Sam oskarżony przed uderzeniem podszedł do żony i powiedział: to teraz koniec z tobą. Już w tym wysłowił zamiar. Uderzenie jest silne. (...) Zamiar był niewątpliwy, zamiar był bezpośredni - argumentował w piątek 22 października sędzia Andruszkiewicz.

"Mama, ała..."

Sposób pozbawienia życia żony, sposób zadania śmierci są okrutne. To jedno uderzenie w kręgosłup wystarczyłoby, żeby uśmiercić żonę. To mimo to oskarżony leżącej kobiecie zadał kolejne ciosy w głowę, nogę i rękę. Nie zważał, że na tej działce są znajomi, a przede wszystkim dzieci, małe dzieci. I ta reakcja dziecka małego, które podeszło do mamy, podniosło koszulkę i powiedziało: mama, ała... Oskarżony wykazał się brakiem empatii. Nie zważając na okoliczności dokonał tak okrutnej zbrodni na oczach swoich własnych dzieci - kontynuował sędzia.
Zobacz także: WHO o medykach zmarłych na COVID-19. Stanowcza reakcja ws. szczepionki Moderny
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić