Zabójstwo Joanny z Łańcuta. Wyznanie załamanego ojca mordercy
Grzegorz B. najpewniej z zimną krwią zamordował swoją 25-letnią szwagierkę Joannę. To szok dla znajomych i rodziny. Bliscy zastanawiają się dlaczego doszło do tragedii. Ojciec mordercy wyznaje: straciłem synową, syna i Asię. Nie mogę w to uwierzyć.
Przypomnijmy, że do tragicznego zdarzenia doszło 31 sierpnia. Według aktualnych ustaleń prokuratury 38-letni Grzegorz B. jako ostatni miał kontakt z zamordowaną Joanną, która wyruszyła w drogę do domu po zakończonej zmianie w pracy.
Zabójca udusił swoją ofiarę, a następnie wywiózł ciało i wyrzucił w zarośla. Ostatecznie do wszystkiego się przyznał. Fakt podaje, że mężczyzna podał motyw zbrodni, ale prokuratura nie chce go ujawniać dla dobra śledztwa. Zbrodnia była najpewniej dobrze zaplanowana.
Najbardziej nawiedzone miasto w Europie. Na długo pozostaje w pamięci
Fakt dotarł do bliskich, którzy nie mogą ukryć zaszokowania zbrodnią. Matka Joanny i jednocześnie teściowa Grzegorza B. przyznaje: nie mam już zięcia.
Zięć był po ślubie z moją starszą córką już 16 lat. My teraz pod żadnym względem nie chcemy go znać. Córka mówiła już, że wystąpi o rozwód - stwierdziła kobieta, która dodaje, że nie ma pojęcia czemu Grzegorz B. zabił swoją szwagierkę.
Bardzo wstrząśnięty zdarzeniem jest też ojciec Grzegorza B. Przekazał Faktowi, że w tragedii stracił bliskich, których traktował jak własne dzieci.
To była moja rodzina. Ja straciłem praktycznie swojego syna, swoją synową i Asię, którą też traktowałem jak córkę. Wiem, że Grzegorz przyznał się do zabójstwa. Nie mogę uwierzyć jednak w jego winę. Nie wiem dokładnie co tam się stało. Mam nadzieję, że kiedyś wszystko się wyjaśni - przekazał Faktowi roztrzęsiony mężczyzna.
Czytaj także: "Lubię kawę zbożową". Zagadkowe nagranie posła PiS
Aktualnie Grzegorz B. przebywa w areszcie śledczym. Został aresztowany pod zarzutem zabójstwa. Grozi mu wyrok dożywotniego pozbawienia wolności.