Zabójstwo rodziny pod Częstochową. Była partnerka Jacka Jaworka przerywa milczenie

638

W Borowcach pod Częstochową wydarzył się dramat. W domu jednorodzinnym policja znalazła postrzelone ciała małżeństwa i ich nastoletniego syna. Podejrzany o okrutną zbrodnię jest wciąż poszukiwany Jacek Jaworek. Była partnerka mężczyzny właśnie przerwała milczenie. Jej wyznanie jest zaskakujące.

Zabójstwo rodziny pod Częstochową. Była partnerka Jacka Jaworka przerywa milczenie
Małżeństwo spod Częstochowy (archiwum prywatne)

Ta zbrodnia wstrząsnęła całym krajem. W nocy z piątku na sobotę policja z Częstochowy dostała zgłoszenie o awanturze w jednym z domów jednorodzinnych. W środku znaleziono ciała 44-letniego mężczyzny, jego 44-letniej żony i ich 17-letniego syna. Rodzina została zastrzelona.

Makabra pod Częstochową. Partnerka poszukiwanego przerywa milczenie

Podejrzany o morderstwo jest 52-letni Jacek Jaworek. Mężczyzna cały czas jest poszukiwany przez policję. "Super Expressowi" udało się dotrzeć do byłej partnerki poszukiwanego.

Miał ciężki charakter. Mieszkałam z córką, która mu często przeszkadzała. Mój, wtedy jeszcze przyszły zięć go uderzył za to, że nazwał moją córkę "szmatą". Jacek poszedł nawet z tym na policję, ale poprosiłam go, by wycofał sprawę - powiedziała kobieta w rozmowie z "SE".

Choć kobieta przyznaje, że Jaworek ma trudny charakter, to nigdy nie spodziewała się, że może dopuścić się tak okrutnego czynu. Cała sprawa jest dla niej ogromnym zaskoczeniem.

To był normalny człowiek. Nie było nigdy żadnego tematu, żeby coś w nim pękło. Znamy się od dziecka. Nie wiem, co się stało. Nie przypuszczałabym, że do czegoś takiego dojdzie. Jestem w szoku - dodała.

Była partnerka podejrzanego powiedziała także, że nie wie, skąd 52-latek mógł mieć broń. Twierdzi, że mężczyzna nigdy nie skarżył się na swoich bliskich, choć nigdy ich z nim nie odwiedziła. Zapewnia też, że nie wie, gdzie poszukiwany może się ukrywać.

Musimy się wyprowadzić z domu, dopóki nie uda się go odnaleźć. Policjant mi powiedział, że ktoś miał niby zeznawać, że Jacek ma "kogoś załatwić". Czy kogoś ma załatwić? Czy już kogoś "załatwił"? Kazano nam się wyprowadzić, bo może do nas przyjść - wyznała kobieta.
Zobacz także: Powódź w Małopolsce. Ulica zamieniła się w rwącą rzekę
Autor: SSŃ
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić