Karolina Sobocińska
Karolina Sobocińska| 
aktualizacja 

Zaczyna się od złapania za klamkę. Nachodzą mieszkania Polaków

356

Mieszkańcy Katowic, Gliwic i Żor nie mogą spać spokojnie, ponieważ w niektórych dzielnicach ich miast grasują szajki złodziei. Włamywacze nad ranem chwytają za klamki i oznaczają mieszkania. Lokalne społeczności organizują samopomoc, rozmawiają ze spółdzielniami i policją.

Zaczyna się od złapania za klamkę. Nachodzą mieszkania Polaków
Zdjęcie ilustracyjne (PAP, Tomasz Gzell)

Wszystko zaczęło się jeszcze w okresie świąteczno-noworocznym w katowickiej Koszutce [jedna z dzielnic - przyp.red.]. Pierwsze dziwne oznaczenia pojawiły się w blokach z charakterystycznymi niebieskimi balkonami w rejonie ul. Grażyńskiego, tuż obok Spodka. Nie trzeba było długo czekać, aż podobne niepokojące sygnały zaobserwowali mieszkańcy bloków przy al. Korfantego.

W ostatnich tygodniach skojarzyliśmy fakty, że u nas też pojawiły się znaczki. To duże osiedle, wielkie bloki. Tak jak kilkanaście lat temu w Superjednostce, tak teraz tutaj ludzie krążą i naciskają na klamki. Nie wiemy czy chcą ukraść coś więcej, czy tylko to, co wpadnie pod rękę w przedpokoju, ale jak ktoś nad ranem ciągnie za klamkę to znaczy, że zamiar ma jeden - mówił "Dziennikowi Zachodniemu" pan Maciej, jeden z mieszkańców Koszutki.
Obudziłem się chwilę przed godziną piątą. Usłyszałem ciche pukanie do drzwi i ciągnięcie za klamkę. Zerwałem się na równe nogi, podbiegłem do drzwi i wyszedłem na korytarz. Nikogo tam już nie było, ale usłyszałem trzaśnięcie drzwiami na dole – dodaje.

Mężczyzna zauważył, że na korytarzu przy drzwiach znajdują się oznaczenia. Postanowił poszukać informacji na ten temat.

Widać, że pokrywają się ze schematami, które są dostępne w internecie. Dany szlaczek oznacza rzeczy związane z danym mieszkaniem, czy ktoś w nim mieszka, czy nie i inne tego typu informacje. Pokrywa się to z tym co widzimy my, czy nasi znajomi w Gliwicach i w Żorach. W tym momencie takie rzeczy pojawiają się na całym Śląsku, nie tylko na Koszutce – przekonuje mężczyzna.

W długi weekend po święcie Trzech Króli mieszkańcy zaczęli się mobilizować. Później o działaniach dowiedziała się policja.

Pewnie nie przypuszczali, że sąsiad będzie próbował dzwonić na policję i całą sytuację obrócić w taki sposób, że poinformuje resztę lokatorów. Na mieszkaniu sąsiada się nacięli, wystraszył ich i rozpoznał, że trzy osoby chodzą po klatce – mówił "Dziennikowi Zachodniemu" Marcin Zawadzki, społecznik z katowickiej Koszutki zaangażowany w akcję informacyjną.

Działania mieszkańców jak na razie przyniosły zamierzony efekt i na Koszutce zapanował spokój. - Sprawili, jak przyznają policjanci, że jest duża szansa, że złodzieje już na to osiedle nie wrócą, bo potraktują je jako spaloną ziemię – komentuje Marcin Zawadzki.

Karolina Sobocińska, dziennikarka o2.pl

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić