Łukasz Maziewski
Łukasz Maziewski| 
aktualizacja 

Wołodymyr Zełenski ma dość Bakanowa. Zaskakująca decyzja po stracie Chersonia

Zaskakującą decyzję, którą miał podjąć prezydent Wołodymyr Zełenski, opisał portal "Politico". Prezydent Ukrainy chce odwołania szefa SBU, Iwana Bakanowa. Zełenski ma go obwiniać o poważne zaniedbania w zakresie bezpieczeństwa państwa.

Wołodymyr Zełenski ma dość Bakanowa. Zaskakująca decyzja po stracie Chersonia
Prezydent Ukrainy chce odwołania szefa SBU, Iwana Bakanowa (PAP, Wikimedia)

Bakanow, który funkcję objął w 2019 r., miał jedno najważniejsze zadanie: zreformować SBU. Służbę mającą swoje problemy i demony, oskarżaną o korupcję, służbę, której funkcjonariusze mieli nie do końca jasne powiązania z Rosją, a czasem wręcz prowadzili działalność szpiegowską.

Teraz jego pozycja wydaje się być zagrożona. Jak pisze "Politico", po serii porażek i - przede wszystkim - stracie Chersonia, Zełenski ma dość i pracuje nad odwołaniem Bakanowa. Dotychczas nieźle oceniany przez ekspertów szef popadł w niełaskę. Sprawa jest o tyle pikantna, że Zełenskiego i Bakanowa łączyły niegdyś silne więzy.

"Politico" twierdzi, że dzisiaj obaj niemal się do siebie nie odzywają, chyba że w sprawach państwowych. Większość operacji SBU ma być dziś prowadzonych z biura prezydenta, a właściwie szefa jego administracji, Andrija Jermaka. Zełenski ma się jednak obawiać wizerunkowych kosztów zwolnienia Bakanowa - to człowiek z "wewnętrznego kręgu" ludzi prezydenta.

Już sama nominacja 47-letniego Bakanowa na szefa największej (ponad 30 tys. ludzi) służby specjalnej Ukrainy budziło kontrowersje. Pojawiały się zarzuty w związku z jego prawniczym wykształceniem. Bakanow jest absolwentem Kijowskiego Narodowego Uniwersytetu Ekonomicznego oraz Kijowskiej Akademii Pracy Stosunków Społecznych i Turystyki, gdzie studiował prawo.

Przede wszystkim jednak z Zełenskim znają się od dzieciństwa. Obaj pochodzą z Krzywego Rogu, uczyli się w jednej szkole i w jednym uniwersytecie rozpoczynali wyższą edukację.

Poznaliśmy się, kiedy mieliśmy 5 lat. Mieszkaliśmy obok, na jednej ulicy graliśmy w piłkę, nasze rodziny się znały i lubiły. Zawsze mi pomagał. Kiedy nie było dookoła mnie nikogo, kto by mi pomógł, Wołodymyr wyciągał pomocną dłoń - mówił o Zełenskim w wywiadzie dla portalu "Babel" Bakanow.

To prawda. Kiedy firma z branży energetycznej, w której Bakanow był audytorem, wpadła w kłopoty z gangsterami, Zełenski przypomniał sobie o starym znajomym i ściągnął go jako prawnika do swojego Studia Kwartał-95. Zełenski był "twarzą" tej grupy artystycznej.

Gwiazda przyszłego prezydenta Ukrainy świeciła coraz mocniej. W 2015 trafił do obsady serialu telewizyjnego "Sługa Ludu", a dwa lata później, współpracownicy Zełenskiego zarejestrowali partię polityczną o tej samej nazwie. Pierwszym jej przewodniczącym był właśnie Bakanow. W 2019 r., kiedy Zełenski podjął decyzję o kandydowaniu na urząd prezydenta Ukrainy, Bakanow został szefem jego kampanii wyborczej.

Zdrajcy, wojna i szmaragdy

W 2019 r. Zełenski dosyć nieoczekiwanie wygrał wyścig o fotel prezydencki. Konstrukcja ukraińskiego systemu prawnego sprawia, że szef SBU wybierany (i odwoływany) jest przez Werchowną Radę na wniosek prezydenta. Dlatego też Bakanow najpierw został pierwszym zastępcą szefa, którym był wtedy Wasyl Hrycak, a następnie zastąpił go. Obronną ręką wyszedł z reformy SBU, jednak wybuch wojny zaczął przed młodym szefem piętrzyć problemy.

Nie jesteśmy zadowoleni z jego umiejętności. Nie radzi sobie jako człowiek zarządzający służbą, szczególnie teraz, kiedy potrzebne są zdolności z zakresu zarządzania kryzysowego. Tak, pracujemy nad tym, by się go pozbyć - przekazał anonimowo "Politico" człowiek związany z administracją Zełenskiego.

Faktycznie, do działań SBU na początku wojny można mieć zastrzeżenia. Chodzić ma szczególnie o działania w Chersoniu. Tamtejszy szef SBU, gen. Sierhij Kryworuczko, nakazać miał ewakuację miasta przed szturmem rosyjskim, i to wbrew rozkazom Zełenskiego. Jego zastępca z kolei, płk Ihor Sadohin, który znał np. rozmieszczenie punktów obrony miasta, miał... koordynować uderzenia lotnictwa Rosjan, samemu uciekając z miasta w konwoju ludzi z SBU. Chersoń został zdobyty przez Rosjan tydzień po początku inwazji.

Zastrzeżenia budzi też coś innego. Funkcjonariusze SBU mieli nie wysadzić mostu na Dnieprze, co pozwoliło Rosjanom szybciej zająć miasto. To jednak niejedyny problem Bakanowa, jako szefa. Kolejnym jest ucieczka za granicę gen. Andrieja Naumowa. Ten były już oficer był szefem zarządu bezpieczeństwa wewnętrznego SBU, odpowiedzialnego m.in. za wykrywanie korupcji, która jeszcze kilka lat temu była w szeregach SBU wprost legendarna. Naumow został zatrzymany 7 czerwca w Serbii. Wraz z nim zatrzymano niemieckiego przemytnika, a przy Naumowie znaleziono 600 tys. euro i... szmaragdy. Wszyscy wymienieni funkcjonariusze zostali zresztą potępieni publicznie przez Zełenskiego.

Jakby tego było mało, zastrzeżenia są i do innych funkcjonariuszy SBU. Szef służby w Czernihowie wydał np. decyzję o podpaleniu budynku służby wraz z archiwum. Twierdził, że nie miał czasu na ewakuację dokumentów. Udało się to zrobić policji i innym formacjom, ale nie SBU. Może się okazać, że Bakanow zapłaci głową za nie swoje grzechy.

Wojna buldogów?

Jest jednak jeszcze jednak istotna część tej układanki. Być może kluczowa. Jak mówi o2.pl były szef Agencji Wywiadu, płk Grzegorz Małecki, w parlamencie Ukrainy procedowana jest obecnie ustawa, wyłączająca z kompetencji SBU prowadzenie kontrwywiadowczej ochrony sił zbrojnych.

Jest pomysł odebrania im zadania oraz struktur do spraw kontrwywiadu wojskowego, przekazania go do GUR (wywiad wojskowy - przyp.red.) i stworzenia jednej nowej, dużej służby ds. wywiadu i kontrwywiadu wojskowego. Szef GUR, gen. Budanow, ma najwyrazniej dziś bardzo mocną pozycję, wygląda na to, że zdecydowanie mocniejszą niż Bakanow - mówi płk Małecki.

Były wiceszef SKW i ekspert fundacji Stratpoints, płk Maciej Matysiak przypomina w rozmowie z o2.pl, że szefa służby takiej, jak SBU nie zwalnia się "na pstryknięcie palcem". Dodaje, że pomimo reformy, w SBU nadal jest wielu ludzi ze "starej ekipy", wciąż mogących mieć powiązania z Rosją. Co zresztą ujawniło się m.in. w opisywanych wyżej działaniach SBU w Chersoniu.

Ale walki między frakcjami, np. między SBU i GUR też nie można wykluczyć. Jedno jest pewne: musiało się mu mocno "nazbierać", skoro pojawiają się takie głosy. Takich działań jak wymiana szefa kontrwywiadu nie podejmuje się pod wpływem kaprysu, szczególnie w czasie wojennym. Mogły pojawić się okoliczności, które głównodowodzącemu, czyli prezydentowi dają podstawę do podjęcia - mówi płk Matysiak.

Na kanwie analizy życiorysu Bakanowa dodaje, że oprócz ww. powodów zdjęcia ze stanowiska, szef SBU najprawdopodobniej nie poradził sobie z wyzwaniami wojennymi ze względu na niewielkie doświadczenie w tej służbie.

Z jego drogi służbowej wynika, że raczej powodem mianowania go na to stanowisko było po pierwsze zaufanie Zełenskiego do niego, jako bliskiego działacza partii, a ponadto ukierunkowanie na przestępczość ekonomiczną. Wojna spowodowała, że ekonomika - korupcja ma mniejsze znaczenie niż kontrwywiad - kończy płk Matysiak.
Zobacz także: Wielkanocne wystąpienie Zełenskiego. "Mocne, symboliczne przemówienie"
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić